Przewodnicząca amerykańskiej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi na początku sierpnia 2022 r. odwiedziła Tajwan. Warto podkreślić, że jako trzecia osoba w państwie była najwyższym rangą urzędnikiem Stanów Zjednoczonych, który przyjechał na Tajwanie pierwszy raz od 25 lat.

Chiny zareagowały na tę wizytę natychmiast. Już 2 sierpnia, czyli w dniu przybycia Pelosi, Pekin zdecydował o przerzucie sprzętu wojskowego i rozmieszczeniu go na południowo-wschodnich granicach swojego kraju. Jednocześnie rozpoczęto manewry wojskowe, w których poza lotnictwem i marynarką wojenną wzięły udział wyrzutnie DF-16 o zasięgu 1000 km (Cieśnina Tajwańska, która oddziela Tajpej od Pekinu, jest szeroka na ok. 160 km). W tym samym czasie strony rządowe Tajwanu zanotowały wzmożoną aktywność cyberprzestępców.

Chińskie manewry objęły swoimi działaniami nawet tajwańskie wody terytorialne oraz wkroczyły w strefę obrony powietrznej Tajwanu.

Napięcia polityczne

Reklama

Radosław Pyffel, ekspert Instytutu Sobieskiego i autor książki „Biznes w Chinach”, podkreśla, że aby móc zrozumieć znaczenie Tajwanu dla Chin, trzeba na niego spojrzeć oczami Pekinu, dla którego ta wyspa to podstawowa kwestia historyczna i polityczna, w tym propagandowa.

Według Pyffla przywódca „Xi Jinping kontynuuje koncepcję <wielkich Chin>, a ta nie może zostać zrealizowana bez pełnego zjednoczenia ziem chińskich, czyli Hongkongu, Makau i Tajwanu. W przypadku dwóch pierwszych regionów sytuacja jest uregulowana, bo w latach 2047–2049 wrócą do Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL), ale jeśli zaś chodzi o Tajwan, to mamy tu ciągle znak zapytania. Trzeba pamiętać, że w kulturze politycznej Chin, kwestia „zjednoczenia wszystkich ziem” odgrywa wielką rolę – mieszkańcy Państwa Środka uczą się o tym w szkołach, taki przekaz jest kierowany do mas, a kilkadziesiąt milionów funkcjonariuszy partyjnych codziennie powtarza, że Tajwan jest częścią Chińskiej Republiki Ludowej, a jego przyłączenie to jedno z najważniejszych zadań partii. Manewry wojskowe i rozgrywka, którą obserwowaliśmy w ostatnich tygodniach miała duże znaczenie dla władzy. 16 października Xi Jinping starał się uzyskać reelekcję i zapewnić sobie trzecią kadencję na stanowisku przewodniczącego ChRL (co, jak już wiemy w dniu publikacji artykułu, mu się udało). Nie trudno się zatem domyślić, że do czasu wyboru najważniejszej osoby w państwie sprawa Tajwanu i odbywających się tam wizyt zagranicznych urzędników wysokiego szczebla, takich jak np. Nancy Pelosi, była szczególnie drażliwa. Uderzała bowiem w samo centrum chińskiego wyobrażenia o świecie – gdzie Tajwan nie może samodzielnie decydować, a już zupełnie nie wchodzi to w grę w polityce zagranicznej”.

Ekspert podkreśla, że istotną rzeczą jest także duże znaczenie gospodarcze Tajwanu, który jest nazywany „półprzewodnikiem” światowej gospodarki. Globalne korporacje, np. Apple, skarżyły się – już w czasie ćwiczeń blokady Cieśniny Tajwańskiej, które przeprowadziły ChRL, że działania takie mogą doprowadzić do zerwania łańcuchów dostaw zarówno z samej wyspy, jak i w Azji, i że już takie działania powodują problemy. Prawdziwa blokada Cieśniny Tajwańskiej i wyspy na pewno sparaliżowałaby globalny handel.

Istotną rzeczą jest także znaczenie gospodarcze Tajwanu, który nazywany jest „półprzewodnikiem„ światowej gospodarki

„Ameryka rywalizuje z Chinami, a każde z tych mocarstw ma się za silniejsze i uważa, że to to drugie powinno słuchać. Pozostaje pytanie, kto powinien w tej sytuacji ustalać reguły? I Amerykanie, i Chińczycy są przekonani, że to właśnie oni. I tu rodzi się problem, bo sprawa Tajwanu jest przez Chiny uważana za ich domenę, o czym właśnie – ze względów geostrategicznych – nie chcą słyszeć Amerykanie. Kwestia ta była zresztą wyjątkowo drażliwa od samego początku, już w latach 60.– 70. XX w., kiedy to rozpoczęły się rozmowy amerykańsko-chińskie na temat współpracy. Warunkiem Pekinu były jednak „jedne Chiny” z Tajwanem w ich granicach. Co ciekawe z obecnej perspektywy, USA w tamtym czasie zerwały nawet stosunki dyplomatyczne z Republiką Chińską na Tajwanie (wcześniej Republika Chińska – oficjalna nazwa Tajwanu – została w ONZ zastąpiona przez Chińską Republikę Ludową, czyli Chiny kontynentalne ze stolicą w Pekinie). Dziś Waszyngton argumentuje, że jego obecne działania nie kłócą się z ideą „Jednych Chin”, jednak Pekin ocenia to inaczej i w intensyfikacji rozmów, takich jak wizyta Nancy Pelosi czy zapowiedzi podpisania w listopadzie specjalnego porozumienie handlowego z Tajwanem, widzi zagrożenie”– podkreśla Pyffel.

Dodaje, że także z tego powodu zerwano dialog pomiędzy obydwoma mocarstwami i współpracę nawet w tych obszarach, w których istniał między nimi konsensus; takich jak np. walka ze skutkami zmian klimatycznych, czy walka z przestępczością zorganizowaną.

Znaczenie gospodarcze Tajwanu

Polski Instytut Ekonomiczny w przesłanym komentarzu napisał, że niewiele jest krajów takich małych, jak Tajwan, które odgrywają systemową rolę w gospodarce światowej. Z PKB na poziomie 789 mld dol., licząca zaledwie 36 197 km² wysepka jest 22. największą gospodarką świata i wyprzedza Polskę o jedno miejsce.

„Za spektakularnym sukcesem gospodarczym Tajwanu stoi wymiana handlowa oraz głęboka integracja z gospodarką światową, zwłaszcza w oparciu o elektronikę i produkty wysokiej technologii. Tajwan jest 15. największym eksporterem i 22. importerem dóbr na świecie. Tym bardziej paradoksalny może wydawać się fakt, że oficjalnie Tajwan uznaje obecnie zaledwie 13 państw. Pandemia COVID-19 unaoczniła, jak bardzo współczesny świat jest zdany na łaskę tajwańskiej branży półprzewodników. Szacuje się, że 90 proc. zaawansowanych czipów i 65 proc. wszystkich półprzewodników pochodzi właśnie z tej wyspy, gdzie prym wiedzie technologiczny gigant Taiwan Semiconductor Manufacturing Company – TSMC (dla porównania Chiny są odpowiedzialne za 5 proc., a USA za 10 proc. produkcji półprzewodników). Dlatego poważniejsze zaognienie sytuacji wokół Tajwanu mogłoby wywołać wstrząs w całej gospodarce światowej i rzucić na kolana wiele branż oraz sektorów, w tym także w samych Chinach, które są jego głównym partnerem handlowym” – napisał w komentarzu PIE.

Z danych Boston Consulting Group z 2021 r. wynika, że 90 proc. najbardziej zaawansowanych technologicznie półprzewodników pochodziło właśnie z Tajwanu. Połowę przychodów firmy TSMC stanowi rynek amerykański, a ok. 10 proc. – chiński.

Z danych Boston Consulting Group z 2021 r. wynika, że 90 proc. najbardziej zaawansowanych technologicznie półprzewodników pochodziło właśnie z Tajwanu. Połowę przychodów firmy TSMC stanowi rynek amerykański, a ok. 10 proc. – chiński. Ciekawostką jest też fakt, że Nancy Pelosi w czasie swojej krótkiej wizyty na Tajwanie znalazła czas na spotkanie z przedstawicielami koncernu TSMC.

Amerykańsko-chińska wojna handlowa rozpoczęta przez Donalda Trumpa pchnęła Chiny w kierunku rozwinięcia swojej własnej produkcji procesorów. Pomiędzy chińskim Semiconductor Manufacturing International Corporation (SMIC), a tajwańskim TSMC jest jednak spora przepaść. Przychody TSMC w II kwartale 2022 r. sięgnęły poziomu 18 mld dol. Tymczasem chiński SMIC mógł się pochwalić przychodami rzędu 1,9 mld dol.

Tajwański przepis na sukces

Tajwan jeszcze 50 lat temu był krajem typowo rolniczym. Reformy rolne zapoczątkowane na przełomie dekady wygenerowały wzrost gospodarczy i środki potrzebne do uprzemysłowienia kraju.

W latach 80. władze wyspy postawiły jednak na przemysł oparty na wiedzy. Kluczową rolę odgrywała wydajność pracy. Początkowo najważniejszymi dziedzinami gospodarki były przemysł włókienniczy i produkcja odzieży, ale w latach 80. postawiono na branżę elektroniczną. Zaczęto tu produkować telewizory, radia, a z czasem także i komputery; szybko, bo już w drugiej połowie dekady, Tajwan stał się największym na świecie producentem komputerów i oprzyrządowania PC. W przeciwieństwie do innych krajów azjatyckich, w których dominowały państwowe kolosy, Tajpej – przy wsparciu rządowym – inwestował w rozwój małych i średnich przedsiębiorstw.

Rząd w Tajpej stawiał także na eksport i oferował zagranicznym przedsiębiorstwom ulgi podatkowe, co przy niskich kosztach lokalnego rynku pracy było sporą zachętą dla inwestorów. W 1995 r. różnica w tempie rozwoju technologii między Tajwanem a międzynarodowymi liderami przemysłu informatycznego zmniejszyła się do około roku.

Dziś wyspę zamieszkuje ok. 23,6 mln osób i należy ona do grupy tzw. Azjatyckich Tygrysów, do których wliczają się również Korea Południowa, Singapur i Hongkong. W 2020 r., kiedy świat zmagał się ze skutkami pandemii, Tajwan był jedynym azjatyckim tygrysem, który odnotował dodatni wzrost PKB na poziomie 3,1 proc. W 2021 r. było to już 6,28 proc.

Skutki blokady Tajwanu

Blokada i napięcie na Tajwanie będzie miało ogromne znaczenie z punktu widzenia zachwiania globalnej architektury bezpieczeństwa. Stany Zjednoczone jeszcze w 1990 r. odpowiadały za 37 proc. globalnej produkcji chipów. Obecnie jest to ok. 10 proc. Problemy w dostawach wywołane potencjalnymi napięciami odbiłyby się na wszystkich firmach technologicznych: począwszy od Apple, który jest największym klientem tajwańskiego TSMC, poprzez firmy specjalizujące się w technologiach wojskowych, medycznych, a skończywszy na producentach oprogramowania i sprzętu IT, takich jak NVIDIA, czy AMD.

Konflikt w Cieśninie Tajwańskiej wymusi poszukiwanie nowych rynków pozyskiwania chipów. Problem jednak tkwi w tym, że dziś Tajwanu nie da się zastąpić. Tajwański gigant TSMC działa w dużej mierze na zasadzie producenta kontraktowego – produkuje półprzewodniki, które zostały opracowane przez innych producentów, takich jak, chociażby południowokoreański Samsung. Sam Samsung posiada 17 proc. globalnego rynku, jeśli chodzi o sprzedaż chipów, a jego moce produkcyjne nie są w stanie zrównoważyć tajwańskiej produkcji. Innym aspektem jest także sam rodzaj półprzewodników – najbardziej zaawansowane podzespoły 7-nanometrowe i 5-nanometrowe produkowane są przez TSMC i Samsunga, przy czym TSMC przygotowuje się już do produkcji 3-nanometrowych chipów następnej generacji.

Stany Zjednoczone już wcześniej widziały ryzyko uzależnienia się od dostaw chipów z Azji. Semiconductor Industry Association, które reprezentuje 99 proc. amerykańskiego przemysłu półprzewodników, w raporcie z 2020 r. wskazywało, że do 2030 r. udział Chin zwiększy się do prawie jednej czwartej rynku. Ekspansji Państwa Środka ma pomagać polityka wspierania rozwoju branż technologicznych przez władze w Pekinie w ramach programu „Made in China 2025”.

Raport Białego Domu z czerwca 2021 r. o łańcuchach dostaw wskazywał, że cała gospodarka amerykańska jest zależna od tajwańskiego TSMC i koreańskiego Samsunga, co jest „zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego USA oraz krytycznej infrastruktury w Stanach Zjednoczonych”.

Wobec takiego stanu rzeczy 9 sierpnia 2022 r. prezydent Biden podpisał ustawę CHIPS i Science Act, której celem jest wzmocnienie amerykańskiego łańcucha dostaw półprzewodników oraz promowanie badań i rozwoju zaawansowanych technologii w Stanach Zjednoczonych. W ramach ustawy wartej 280 mln dol., 200 mld dol. ma wspomóc rozwój badań naukowych i komercjalizację technologii zaś 52,7 mld dol. ma zostać przeznaczonych na rozwój produkcji półprzewodników.

Firma konsultingową McKinsey szacuje, że gra jest warta świeczki, bowiem z jej szacunków wynika, że światowy popyt będzie stale rósł, a do końca dekady półprzewodniki staną się branżą wartą 1 bln dol.

Rola Cieśniny Tajwańskiej

Warto przypomnieć, że Tajwan jest położony na styku Mórz: Wschodniochińskiego, Południowochińskiego i Filipińskiego. Znajduje się także stosunkowo blisko japońskiej wyspy Okinawa. Przez setki lat był kością niezgody pomiędzy Chińczykami a Japończykami. Poza samym geopolitycznym znaczeniem wyspy, ogromną rolę w handlu odgrywa Cieśnina Tajwańska. Jest to bowiem główny kanał żeglugi z Azji Wschodniej do innych części świata. Statki płynące z Szanghaju do Europy muszą tędy przepłynąć. Dane Bloomberg Intelligence z sierpnia 2022 r. wskazują, że 48 proc. światowej floty kontenerowców w okresie od stycznia do lipca skorzystało z tego szlaku. Powodem wybierania Cieśniny jako najwygodniejszej trasy jest także pogoda. Opływanie Tajwanu z drugiej strony jest dłuższe, a ponadto wiąże się z ryzykiem narażenia statku na skutki cyklonów, które w rejonie Filipin występują od czerwca do września.

Paweł Bednarz