Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson złoży w czwartek wizytę w Warszawie; spotka się z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim. "Będziemy rozmawiać na najważniejsze tematy europejskie i te związane z bezpieczeństwem" - przekazał premier Morawiecki. Z kolei szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch zapowiedział, że tematami spotkania z Johnsona z Dudą będą: bezpieczeństwo, Ukraina i współpraca polsko-brytyjska.

Dr hab. Jacek Reginia-Zacharski, politolog, profesor z Uniwersytetu Łódzkiego, ocenił, że wizyta Johnsona w Polsce przysłuży się koordynacji współpracy w wymiarze bezpieczeństwa. "Ona będzie się pogłębiać" - zaznaczył Reginia-Zacharski, przypominając o niedawnych zapowiedziach ukraińsko-brytyjsko-polskiego sojuszu. "Zakładam, że wizyta przyniesie jakąś wspólną deklarację współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa" - dodał.

"Warto jest zwrócić uwagę na dużą, rosnącą aktywność Brytyjczyków w naszej części Europy. Brytyjczycy umieszczają basen Morza Czarnego - czyli Ukrainę i Gruzję - w obszarze swojego bardzo istotnego zainteresowania strategicznego. Z drugiej strony, Brytyjczycy występując z UE, stworzyli dla siebie nową przestrzeń strategiczną do zagospodarowania" - zauważył politolog.

Reklama

Według niego, nie należy lekceważyć też wewnętrznej sytuacji w Wielkiej Brytanii, kłopotów Borisa Johnsona i jego frakcji w Partii Konserwatywnej. "Efekt zewnętrzny bez wątpienia będzie rzutował na politykę wewnętrzną i wydaje mi się, że możemy postawić taką hipotezę, że on już zaczyna rzutować. Aktywność międzynarodowa z perspektywy Borisa Johnsona na pewno mu szkody nie przynosi" - podkreślił prof. Reginia-Zacharski.

Ocenił, że wizyta brytyjskiego premiera to "bez wątpienia duża wartość". "Wielka Brytania jest bardzo istotnym państwem - już poza UE, ale wciąż w NATO. Wielka Brytania jest jednym z głównych państw, jeśli chodzi o potencjały militarne w Europie. W sytuacji zagrożenia militarnego taka współpraca i kontakty są trudne do przeceniania, tym bardziej, że Wielka Brytania jest tradycyjnie państwem z dosyć dużymi zdolnościami ekspedycyjnymi, jest to armia, która dysponuje naprawdę sporym potencjałem mobilności" - podkreślił politolog.

W poniedziałek po spotkaniu w Londynie z szefem MON Mariuszem Błaszczakiem brytyjski minister obrony Ben Wallace zapowiedział wysłanie do Polski dodatkowych 350 żołnierzy. Jak sprecyzowało ministerstwo obrony w Londynie, żołnierze mają wspierać stronę polską w zakresie wspólnych ćwiczeń, planowania awaryjnego i budowania potencjału w obliczu gromadzenia się sił rosyjskich na granicy z Ukrainą.

17 stycznia Wallace poinformował Izbę Gmin, że Wielka Brytania dostarczyła Ukrainie lekkie systemy obrony przeciwpancernej, by zwiększyć jej zdolności obronne w razie rosyjskiej inwazji.