W cieniu wojny na Ukrainie wciąż toczą się ukryte zmagania zachodnich i rosyjskich służb wywiadowczych. I podobnie jak rosyjska agresja osłabiła pozycję i militarną siłę Rosji, Moskwa notuje też straty w wojnie wywiadów. Dowodem tego była seria niedawnych zatrzymań szpiegów pod przykrywką oraz agentów rosyjskiego wywiadu m.in. w Szwecji, Norwegii, Holandii czy USA.
"Takie wpadki oczywiście są dużą stratą dla każdej służby. Nie tylko dlatego, że traci się w ten sposób długoterminową inwestycję, ale też zawsze zakłóca to działalność całej sieci działającej w danym kraju. Poza pozyskiwaniem informacji, oni mogą też grać role wspomagające, przy przekazywaniu dokumentów, pieniędzy" - mówi PAP Finley, była oficer Centralnej Agencji Wywiadowczej, działająca m.in. w Rosji i Europie.
Szanse dla zachodnich wywiadów
Jak ocenia, rosyjska agresja na Ukrainę daje też dodatkowe szanse dla zachodnich wywiadów, by wykorzystać rosyjskie słabości.
"Nie jest tajemnicą, że od początku wojny CIA deklarowała, że jest otwarta na współpracę. W takich sytuacjach zawsze szukasz ludzi, którzy przejdą na drugą stronę - czy jest to ktoś wysoko postawiony, ktoś kto robi to publicznie, czy ktoś, komu się mówi: +ok, pozostań na swoim miejscu, pomóż nam i wyciągniemy cię, kiedy to będzie bezpieczne" - wskazuje Finley.
Jak zauważa, najlepsze warunki po temu powstają wtedy, kiedy jest duża rzesza ludzi niezadowolonych. Tymczasem wojna na Ukrainie dała wielu na Kremlu i w służbach powody do niezadowolenia: czy z powodu moralnego sprzeciwu, utraty pozycji lub dochodów, czy to z powodu efektów korupcji, która pozostawiła rosyjskie wojsko nieprzygotowane do wojny.
"Absolutnie, jeśli jesteś wywiadem, chcesz to wykorzystać, bo nie brakuje ludzi wkurzonych, nawet jeśli kierują nimi różne motywacje" - komentuje ekspertka.
Według niej, rosyjska agresja miała też pozytywny wpływ na zmianę podejścia do Rosji przez Zachód, motywując go do bardziej zdecydowanych działań i poważniejszego traktowania zagrożenia ze strony Moskwy.
"Teraz wszystko jest w naszych rękach"
"W ostatnich latach widzieliśmy w wielu przypadkach, gdzie rosyjskie operacje były przeprowadzane dość niechlujnie, przez co łatwo było je przypisać, jak w przypadku prób otrucia Skripalów czy Nawalnego. Myślę, że było tak dlatego, że Rosjanie przywykli, że uchodzi im to na sucho, więc nie muszą poświęcać tak wielu starań na zatarcie śladów" - mówi Finley. "Teraz wszystko jest w naszych rękach i od nas zależy, czy pociągniemy w końcu Rosję do odpowiedzialności" - dodaje.
Zdaniem byłej oficer amerykańskiego wywiadu, jedną z ważniejszych odpowiedzi USA i Zachodu na rosyjską agresję są indywidualne sankcje przeciwko oligarchom i konfiskata ich majątku.
"Polowanie na ich aktywa, to bardzo dobry pomysł ze względu na sposób, w jaki Rosja Putina jest skonstruowana. To są ludzie najbliżsi Putina i jeśli ktoś może wpłynąć lub zdestabilizować ten system, to oni. Ci ludzie podtrzymywali ten system, bo korzystali na nim, dzięki czemu mogli sobie spędzać wolny czas na jachtach na Sardynii czy w Monako. Teraz im to się zabiera" - mówi Finley.
"To nie znaczy, że oni jutro obalą Putina, ani że dokona się przewrót pałacowy, ale przynajmniej w ten sposób destabilizuje się ten system. W jego fundamentach pojawiają się pęknięcia" - dodaje.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)