„Nie” – tak krótko odpowiedział prezydent Joe Biden pytany na początku tygodnia o to czy Stany Zjednoczone dostarczą Ukrainie wielozadaniowe myśliwce F-16. Późniejsze wypowiedzi przedstawicieli amerykańskiej władzy dla mediów z USA są jednak bardziej złożone i znacznie mniej jednoznaczne. Po odpowiedzi Bidena urzędnicy z Waszyngtonu szybko zaczęli tłumaczyć dziennikarzom, że wyrażony przez przywódcę Stanów Zjednoczonych brak zgody na transfer dotyczy jedynie obecnej chwili. I nie jest wykluczone, że w przyszłości amerykańskie myśliwce czwartej generacji trafią nad Dniper.

Na ten moment opcja przekazania przez Amerykanów Ukraińcom swoich F-16 wydaje się scenariuszem odległym. Waszyngton nie wyklucza jednak wpierw szerszego porozumienia, takiego które pozwoliłoby na transfer samolotów przez jeden lub kilka krajów, które też mają te myśliwce na swoim wyposażeniu. Przypominałoby to model planowanego wysyłania Ukrainie czołgów zachodniej produkcji. „New York Times” informował, że amerykańscy urzędnicy wskazują na Holandię i Danię jako potencjalnych dostawców F-16.

Szef MSZ Holandii Wopke Hoekstra mówił już, że jeśli Kijów wystąpi do jego państwa o dostarczenie myśliwców, to Haga potraktuje taką prośbę poważnie. Holenderskie siły powietrzne dysponują około 40 samolotami F-16, ale zamierają zastąpić je stopniowo bardziej nowoczesnymi i także produkowanymi przez amerykański Lockheed Martin F-35. To stwarza okienko do przekazania F-16 Ukrainie, ale by to się wydarzyło konieczna jest zgoda Amerykanów. Równolegle transferu myśliwców Mirage-2000 nie wykluczył Emmanuel Macron, prezydent przechodzącej na Rafale Francji. Jednym z warunków Paryża jest jednak to, by samoloty te nie były używane do ataków na terytorium Rosji.

Reklama

Od samej deklaracji ws. myśliwców, niezależnie czy ze strony Waszyngtonu czy Paryża, do dostarczenia ich na front potrzeba będzie czasu. Rzecznik ukraińskich sił powietrznych Jurij Ihnat ocenia, że pilotom z armii Wołodymyra Zełenskiego powinno zająć kilka tygodni, by nauczyć się latać na F-16 i około pół roku, by nauczyć się skutecznej walki na polu bitwy. Na teraz, mimo plotek, nie jest wiadomo czy trwają jakiekolwiek szkolenia Ukraińców na tych samolotach.

Myśliwce nie są kluczowe dla Ukrainy

W administracji Bidena zaawansowane samoloty myśliwskie nie są jednak obecnie postrzegane jako kluczowy komponent zachodniego wsparcia dla Ukrainy. Zmiana myślenia w Waszyngtonie może nastąpić jeśli najbliższe wojenne tygodnie przyniosą kolejne straty terytoriów na rzecz rosyjskiego okupanta. Na najbliższe miesiące Ukraińcom wystarczyć będzie musiało już zadeklarowane wsparcie plus finalizowany w Pentagonie kolejny wojskowy pakiet, warty ponad 2 miliardy dolarów. Z medialnych przecieków wynika, że znajdą się w nim natomiast precyzyjne pociski o dalszym zasięgu niż te dotychczas dostarczane nad Dniepr przez USA (ok. 150 kilometrów). Jest prawdopodobne, że oficjalne zostanie on ogłoszony na dniach, a jeszcze kolejny szykowany będzie na pierwszą rocznicę rozpoczęcia przez Rosję szerokiej inwazji. Na pociski o dalszym zasięgu Ukraińcy będą mogli w takim przypadku liczyć na wiosnę lub wczesne lato.

Spekuluje się, że takie tempo wojskowego wsparcia dla Ukrainy uznawane jest za niewystarczające przez szefa Pentagonu generała Lloyda Austina oraz sekretarza stanu Antony’ego Blinkena, którzy mają tworzyć w Waszyngtonie bardziej jastrzębi obóz wzywający do ostrzejszej reakcji niż dotychczas na rosyjską agresję. Po drugiej stronie, zgodnie ze spekulacjami łagodniejszej i nie wykluczającej negocjacji z Kremlem, znajdować się ma natomiast Dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) William Burns oraz doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan. Nie jest zarazem wykluczone, że różnice między ośrodkami władzy w USA obliczone są na sondowanie reakcji Rosji, i tak może też być w przypadku F-16.

Bo choć prezydent powiedział „nie”, to stanowisko to zostało mocno złagodzone później w mediach przez urzędników. A Stany Zjednoczone już kilkukrotnie w ciągu wojny w Ukrainie przechodziły z „czerwonego siwiała” na „zielone”. Było tak w przypadku rakietowego systemu ziemia-powietrze Patriot, bojowych wozów piechoty M2 Bradley czy ostatnio czołgów M1A2 Abrams, które powinny trafić do naszego wschodniego sąsiada pod koniec roku.