Samozwańcze władze w Niamey podjęły tę decyzję przed planowanym w czwartek w stolicy Nigerii Abudży szczytem Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS). Przywódcy krajów ECOWAS spotkają się, by wypracować plan działania wobec sytuacji w Nigrze. Może on obejmować również interwencję wojskową, chociaż przedstawiciele organizacji podkreślają, że takie rozwiązanie to ostateczność - zauważył Reuters.

Agencja przytoczyła też wypowiedź sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa, który wyraził zaniepokojenie losem prawowitego przywódcy Nigru Mohameda Bazouma, przetrzymywanego przez juntę w jego oficjalnej rezydencji w Niamey. W ocenie zwolenników dotychczasowego prezydenta Bazoum wraz ze swoją rodziną jest pozbawiany dostępu do bieżącej wody, elektryczności i świeżej żywności.

Do zamachu stanu w Nigrze doszło 26 lipca. Generał Abdourahamane Tchiani, od 2011 roku szef Gwardii Prezydenckiej, ogłosił się dwa dni później nowym przywódcą kraju.

Sankcje wobec Nigru

Reklama

30 lipca kraje ECOWAS oraz Czad wydały oświadczenie, w którym postawiły juncie ultimatum - jeśli do władzy nie powróci prezydent Bazoum, wobec Nigru zostaną wprowadzone sankcje gospodarcze. ECOWAS zagroził też nowym nigerskim władzom użyciem siły. W odpowiedzi rządy Mali i Burkiny Faso, które także doszły do władzy w wyniku zamachu stanu, zadeklarowały, że interwencja militarna w Nigrze byłaby równoznaczna z wypowiedzeniem wojny również tym państwom.

7 sierpnia przywódcy puczu mianowali nowego premiera. Został nim Ali Mahamane Lamine Zeine, członek nigerskiego rządu obalonego w 2010 roku. Tego samego dnia w Niamey gościła p.o. zastępcy sekretarza stanu USA Victoria Nuland, która przeprowadziła "szczere i trudne" rozmowy z przedstawicielami junty. Jej prośba o spotkanie z Bazoumem została odrzucona, podobnie jak sugestie dotyczące przywrócenia demokratycznego porządku w kraju.

We wtorek nigerska junta sprzeciwiła się przybyciu do kraju kolejnej delegacji ECOWAS, pragnącej negocjować powrót do władzy Bazouma.

Obalony 63-letni Bazoum należy do malejącej grupy mniej lub bardziej demokratycznie wybranych prozachodnich prezydentów krajów Sahelu, podczas gdy junty w Mali i Burkina Faso odwracają się od tradycyjnych sojuszników – USA, Francji i UE, opowiadając się za pogłębioną współpracą z Rosją. (PAP)