Czy Rosja zaatakuje kraje NATO?

W ostatnim czasie w społeczeństwie, mediach i środowisku ekspertów dużo mówi się o tym, czy możliwy jest atak Rosji na kraj NATO potencjalnie w ciągu 3-10 lat - napisał na Facebooku łotewski prezydent. Zaznaczył, że w mediach publikowane są scenariusze szkoleniowe NATO, opinie oraz analizy na ten temat.

"Sytuacja w Europie i na świecie jest skomplikowana, trudno jest prognozować rozwój wydarzeń nawet w perspektywie roku, dlatego musimy przygotowywać się na wszelkie scenariusze, bez poczucia (nadchodzącej) zagłady, w sposób przemyślany i racjonalny" - dodał.

Reklama

Szef państwa zauważył, że w znacznym stopniu obecnie sytuację determinuje przebieg wojny w Ukrainie, który daje wszystkim możliwość i czas na przygotowanie się. Dlatego jest niezwykle istotne, by nadal wspierać Ukrainę i przekonywać do tego innych - kontynuował.

Prezydent zaznaczył, że dla Łotwy i innych krajów regionu nie ma lepszej gwarancji bezpieczeństwa niż członkostwo w NATO i UE, ale jednocześnie odpowiedzialność za kraj spoczywa przede wszystkim na państwie łotewskim. Rinkeviczs podkreślił, że nie kwestionuje gotowości sojuszników do obrony Łotwy, ale Łotysze powinni być w stanie obronić się najpierw sami w oczekiwaniu dodatkowych sił "w godzinie X". "Im lepiej jesteśmy przygotowani, tym mniej prawdopodobne, że Rosja zaatakuje" - ocenił.

Wyzwania dla Łotwy

Wśród zadań stojących przed Łotwą Rinkeviczs wymienił m.in. wzmocnienie wschodniej granicy, dalszy rozwój Państwowej Służby Obrony (VAD), infrastruktury wojskowej i zbrojeniowej. Prezydent wyraził też przekonanie, że systemy obrony cywilnej i zarządzania kryzysowego powinny przekształcić się, korzystając z ukraińskiego doświadczenia.

Polityk opowiedział się również za surowszymi karami za przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu narodowemu. Jak dodał, pewne zmiany w tym zakresie już następują, ale wymiar sprawiedliwości "musi zdać sobie sprawę, że to już nie jest czas pokoju". Rinkeviczs poparł też ostateczne zerwanie stosunków gospodarczych z krajami będącymi agresorami.

Zaznaczył, że na płaszczyźnie dyplomatycznej Łotwa prowadzi współpracę z sojusznikami na rzecz wzmocnienia wschodniej flanki NATO, wspierania Ukrainy i "rozwiania wątpliwości na temat Rosji".

"Pomimo tego że informacje o planach obronnych NATO, ćwiczeniach i prognozach dotyczących potencjalnego konfliktu budzą niepokój, to pokazują też, że rosyjskie zagrożenie jest traktowane poważnie i że wielu sojuszników się do tego przygotowuje" - napisał Rinkeviczs.

Zaznaczył, że Łotwa stale zmuszona jest do odpierania różnego rodzaju ataków hybrydowych, takich jak propaganda czy presja migracyjna na granicy. "Musimy być świadomi, że charakter tych ataków będzie się zmieniać i różnicować, co będzie wymagać stałego ulepszania zdolności naszych służb" - oświadczył polityk.

"Czasy, w których żyjemy, są skomplikowane, a misją naszego pokolenia jest obrona naszej niepodległości. Próbuje się nas zastraszyć, zasiać wątpliwości i obawy co do naszych sił i podkopać zaufanie wobec naszych przyjaciół" - oznajmił szef państwa. Jak dodał, to też jest część wojny hybrydowej.

"Rosja i Białoruś nie zmienią się w najbliższym czasie; wzmacnianie swojej wytrwałości i przetrwanie tego czasu w stanie zagrożenia nie będzie łatwe, ale jest to do zrobienia i zrobimy to" - podsumował prezydent Łotwy.

Z Rygi Natalia Dziurdzińska (PAP)