Izrael nasila ataki na Hezbollah
Wzmożone ataki sił izraelskich na Hezbollah rząd premiera Benjamina Netanjahu uzasadnia z jednej strony wymogami bezpieczeństwa narodowego, a z drugiej koniecznością przywrócenia spokoju na północy kraju, aby mogli tam powrócić mieszkańcy ewakuowani ze względu na nieustające od początku wojny w Strefie Gazy ostrzały. Jednak część analityków obawia się, że prawdziwy powód, dla którego Izrael stara się za wszelką cenę osłabić organizację będącą klientem i poplecznikiem Iranu, to stworzenie warunków do ataku na irańskie instalacje nuklearne - napisała Maddox.
Od października 2023 roku, czyli początku wojny Izraela z Hamasem, między państwem żydowskim a libańskim Hezbollahem, poplecznikiem Iranu, toczy się konflikt, który jak dotąd nie przerodził się w otwartą wojnę.
Hezbollah, szyicka partia w Libanie i zarazem organizacja terrorystyczna, jest finansowany, szkolony i ogólnie wspierany przez Teheran, dla którego stanowi ważne ogniwo "osi oporu", czyli sieci pozwalającej mu wywierać znaczący wpływ na cały region. W konfliktach z Izraelem Hezbollah odgrywa też rolę "podwykonawcy" Iranu.
Instalacje nuklearne Iranu głównym celem Izraela?
Za nową ofensywą na libańską organizację może kryć się zamiar uderzenia w samo serce tej "osi oporu" i zniszczenia jego obiektów nuklearnych. Jak dotąd administracja USA nie przychylała się do próśb Izraela dotyczących takiej operacji - przypomniała szefowa Chatham House.
Niepokojący jest fakt, że w niedzielę prezydent Izraela, skądinąd polityk umiarkowany i nie będący sojusznikiem Netanjahu, powiedział w wywiadzie telewizyjnym, że Iran jest "imperium zła". Dodał też, że Izraelskie Siły Obronne "usuną wszelkie egzystencjalne zagrożenia dla państwa żydowskiego" - zauważyła autorka.
Rząd Netanjahu może zdecydować się na zaatakowanie irańskich obiektów niezależnie do wyniku wyborów w USA, zakładając, że operację taką poprze Donald Trump, a ewentualne nagany ze strony Kamali Harris trzeba będzie po prostu przetrzymać - oceniła Maddox.
Coraz gorsza geopolityczna sytuacja Izraela
Taka strategia byłaby jednak niezmiernie ryzykowna. Eskalacja konfliktu na północnym froncie nie rozwiąże podstawowego problemu Izraela - wojny w Strefie Gazy. A jeżeli nie dojdzie do rozejmu w tym konflikcie i nie powstanie nadzieja na utworzenie państwa palestyńskiego, Izrael w jeszcze większym stopniu straci poparcie wspólnoty międzynarodowej oraz nadzieje na zawarcie porozumienia z Arabią Saudyjską, które pozwoliłoby mu pozyskać wsparcie naprawdę pozwalające na "powstrzymywanie Iranu" - konkluduje Maddox.
Wcześniej w piątek na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ Netanjahu powiedział, że Izrael będzie walczył z libańskim Hezbollahem do osiągnięcia swoich celów wojennych, i zaapelował o przeciwstawienie się Iranowi i powstrzymanie jego programu rozwoju broni nuklearnej.
Wkrótce izraelskie lotnictwo zaatakowało główną siedzibę Hezbollahu, zlokalizowaną pod budynkami mieszkalnymi w południowej dzielnicy Bejrutu. Według izraelskich mediów celem był przywódca tej wspieranej przez Iran grupy Hasan Nasrallah. Źródła zbliżone do Hezbollahu donoszą, że nie ucierpiał w ataku.
Libańskie ministerstwo zdrowia podało, że według bardzo wstępnych ustaleń zginęły dwie osoby, a 76 zostało rannych; trwa akcja ratunkowa i szukanie ocalałych wśród gruzów.(PAP)