Upadek syryjskiego reżimu i przejęcie kontroli nad dużą częścią kraju przez kilka, na razie współpracujących ze sobą grup nie oznacza jednak, że nagle gdzieś wyparowały ogromne magazyny sprzętu, który przez kilka dekad gromadził klan Asadów. Jeden z syryjskich graczy, czyli USA, łakomie spogląda na te przepastne magazyny.
Tysiące rosyjskich czołgów czeka na sygnał
Obserwatorzy syryjskich zmagań wojennych na trop przyszłości wojskowych magazynów, które porzuciła syryjska armia, wpadli niedługo po tym, gdy nowa władza ogłosiła powstanie rządu tymczasowego. Naprowadziła ich na niego niezwykła aktywność sekretarza stanu USA, Antonyego Blinkena.
„Blinken 11 grudnia zainicjował nieplanowaną wizytę u bezpośrednich sąsiadów Syrii, czyli w Jordanii i Turcji(…). Wiele źródeł podało, że głównym celem wizyty sekretarza stanu Blinkena w Turcji będzie zabezpieczenie dostępu do arsenałów syryjskich” – twierdzi magazyn wojskowy Military Watch Magazine.
Te zaś, jak szacują eksperci, są bardzo bogate, choć znajduje się w nich głównie sprzęt produkcji radzieckiej oraz rosyjskiej. Współpracując jednak od kilkudziesięciu lat z Rosjanami, syryjska dyktatura kupowała całą masę sprzętu, a gdy jakieś maszyny stawały się przestarzałe, nie odsprzedawała ich, lecz magazynowała. Eksperci szacują, że przez te lata udało się zgromadzić około 1 miliona sztuk amunicji artyleryjskiej kalibru 152 i 122 mm, 4000 tysiące czołgów i 2000 transporterów opancerzonych.
W większości są to co prawda maszyny przestarzałe, czyli modele T-45/55, czy T-62, ale znaleźć ma się tam też całkiem sporo czołgów T-72, a nawet T-90. A Zachód już wie, jak z tej broni zrobić właściwy użytek.
Pomoc dla Turcji w zamian za broń na Ukrainę?
W ocenie ekspertów z MWM, gdyby wspierająca rebeliantów Turcja zgodziła się przekazać byłe syryjskie wyposażenie USA, a następnie przesłać je na Ukrainę, mogłaby liczyć ze strony Stanów Zjednoczonych na całkiem spore koncesje polityczne i wojskowe.
„Waszyngton może zaoferować Turcji szereg zachęt, aby wesprzeć ten proces, w tym zmniejszone wsparcie dla kurdyjskich grup paramilitarnych w północno-wschodniej Syrii, dodatkowe pożyczki dla nękanej problemami gospodarki Turcji i prawdopodobnie bardziej bezpośrednią ścieżkę powrotu do partnerstwa w programie myśliwców F-35” – pisze Military Watch Magazine.
A czasu na takie działania nie jest wiele, bowiem administracja Joe Bidena musiałaby sfinalizować cały proces do 20 stycznia, kiedy w Białym Domu zasiądzie Donald Trump. Nie jest bowiem pewne, czy zgodziłby się on na tego typu dalsze wspieranie Ukrainy, choć w ocenie specjalistów, mógłby trzymać tę syryjska kartę jako argument przetargowy w potencjalnych negocjacjach pokojowych z Rosją.