Ekspert: Nawet 3 proc. PKB będzie wielkim problemem
"Przypuszczam, że w paru europejskich stolicach mogło się zrobić całkiem gorąco po wypowiedzi Trumpa, bo to jest poziom dla większości państw europejskich nie do osiągnięcia. Nawet 3 proc. będzie wielkim problemem" - tłumaczył analityk, który jest szefem działu bezpieczeństwa i spraw międzynarodowych w think tanku Polityka Insight.
Podczas wtorkowej konferencji prasowej w swojej posiadłości Mar-a-Lago na Florydzie prezydent elekt USA powiedział, że członkowie Sojuszu Północnoatlantyckiego powinni przeznaczać 5 proc. PKB na obronność, a nie minimum 2 proc., co jest obecnym celem natowskim.
Wypowiedź ta wpisuje się w dotychczasową politykę Trumpa, który wielokrotnie oskarżał sojuszników o przerzucanie odpowiedzialności za swoje bezpieczeństwo na USA i groził wyjściem Stanów Zjednoczonych z NATO.
Po co Trump mówi o tak wysokim celu?
Świerczyński zaznaczył jednak, że Trump po raz pierwszy sprecyzował tak wysoki cel. "Oczywiście możemy się zastanawiać, czy w ogóle przywiązywać się do tego, co on w takim nieformalnym trybie mówi, ale powiedział to. Do tej pory mówiło się raczej o pułapie 3 proc.".
Analityk zwrócił uwagę, że w debacie eksperckiej podobne ambicje formułowano już wcześniej. "Wielokrotnie podkreślano, że w obliczu dzisiejszych wyzwań powinno się zwiększyć poziom wydatków obronnych. No i tu oczywiście ten poziom 5 czy nawet 6 proc. się pojawia" - podkreślił.
W grudniu ubiegłego roku sekretarz generalny NATO Mark Rutte przestrzegł, że kraje członkowskie powinny wydawać więcej niż 2 proc., zaznaczając, że "w trakcie Zimnej Wojny Europejczycy wydawali dużo więcej na obronność niż 3 proc.".
Obecnie żadne państwo nie wydaje 5 proc. PKB na obronność
Obecnie 24 spośród 32 krajów Sojuszu osiągnęło cel 2 proc., zaś żadne nie wydaje na swoją obronność 5 proc. PKB. Deklaratywnie najbliżej tego progu jest Polska, która w tym roku ma wydać 4,7 proc. Według danych NATO Stany Zjednoczone wydają zaś ok. 3,3 proc.
Świerczyński podał przykład Niemiec, które po raz pierwszy osiągnęły poziom 2 proc. w 2024 r. Jak tłumaczył, dużą przeszkodą jest restrykcyjna polityka fiskalna rządu w Berlinie. "Oni bardzo długo byli na poziomie nieco przekraczającym 1 proc. Potem stopniowo doszli do 1,5 proc. i chyba, trochę na skutek kreatywnej księgowości, a trochę dzięki specjalnemu funduszowi osiągnęli 2 proc. w ubiegłym roku. To jednak, jak się wydaje, jest ich limit. Z powodu polityki +czarnego zera+ mają ogromny problem mentalny i polityczny z przegłosowaniem większego zadłużenia" - wskazał.
Na początku listopada niemiecka koalicja rządowa socjaldemokratów z SPD, Zielonych i liberałów z FDP rozpadła się po około trzech latach rządów, co otworzyło drogę do przedterminowych wyborów. Jedną z przyczyn upadku koalicji w Berlinie był spór między byłym ministrem finansów Christianem Lindnerem (FDP) a kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem (SPD) o tzw. hamulec zadłużenia, czyli mechanizm ograniczenia długu publicznego w Niemczech. Podczas gdy Scholz opowiadał się za zawieszeniem wspomnianego mechanizmu, Lindner był temu przeciwny.
Polska też może mieć problem z osiągnięciem tak wysokiego celu
Według Świerczyńskiego także Polska będzie miała problem z osiągnięciem tak wysokiego celu. Wytłumaczył, że wydatki obronne Polski składają się z dwóch części. Jedna wpisana jest w budżet rządowy, który w 2024 r. zakłada przeznaczenie 3,1 proc. PKB na obronność, a druga część pochodzić ma z tzw. Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. "Ale ta druga część to tylko plan. Nigdy nie wiadomo do końca, ile uda się z tego planu wykonać. To się okazuje w okolicach czerwca, kiedy Najwyższa Izba Kontroli (NIK) robi doroczne podsumowanie wydatków państwowych" - zaznaczył. W efekcie "w tej chwili wcale nie wydajemy tych 4 proc., o których głośno się mówi".
Według analityka Polityki Insight same liczby jednak nie w pełni odzwierciedlają prawdziwy potencjał wojskowy państw. "Liczby nie walczą. Przekonaliśmy się, że Rosja potrafi skutecznie walczyć, mając gospodarkę na poziomie jednego kraju europejskiego. W 2021 r. przekonywano nas, że Rosja nie skonfrontuje się z Zachodem, bo nasze PKB jest przytłaczająco wyższe i samo wystarcza dla odstraszania. I co? I stało się inaczej" - zauważył Świerczyński.
"Liczą się konkretne zdolności, konkretni ludzie, determinacja polityczna, morale i wiele innych czynników. W ich osiągnięciu oczywiście pomagają wysokie wydatki wojskowe, ale nie same one decydują" - skonkludował.(PAP)