Niewątpliwie odcięcie Ukrainy od amerykańskich danych wywiadowczych wpłynie na możliwości obrony przeciwlotniczej, czy też na rozpoznanie potencjalnych celów, jakie by można zaatakować na terenie Rosji i dlatego ludzie Putina postanowili od razu powiedzieć: „sprawdzam”. Atak nadszedł ze wielu kierunków.
Francuskie myśliwce wkroczyły do boju
Pierwsze informacje o poderwanych do lotu rosyjskich bombowcach pojawiły się w już w środku nocy z czwartku na piątek i to pomimo odcięcia od amerykańskich informacji. Następnie siły obronne zarejestrowały aż 261 nadlatujących obiektów, wśród których zidentyfikowano 67 rakiet i 194 drony szturmowe. W powietrzu od razu znalazły się ukraińskie myśliwce, a obrona przeciwlotnicza postawiona została w stan gotowości. Wśród obrońców, po raz pierwszy, pojawił się francuski akcent.
„Atak powietrzny wroga został odparty przez jednostki rakiet przeciwlotniczych, systemy walki elektronicznej i mobilne grupy ogniowe Sił Powietrznych i Sił Obronnych Ukrainy. Zaangażowano również myśliwce, w tym F-16 i Mirage 2000. Warto zauważyć, że francuskie myśliwce, które przybyły na Ukrainę zaledwie miesiąc temu, po raz pierwszy wzięły udział w operacjach bojowych” – pochwaliły się w wydanym rano oświadczeniu ukraińskie siły lotnicze.
I chociaż ukraińska armia chwali się, że osiągnęła sukces, to jednak wiele rosyjskich rakiet i dronów dotarło do celów, poważnie uszkadzając krajowy system energetyczny i gazowy. Do ataków doszło między innymi w Tarnopolu, obwodzie połtawskim oraz w Odessie, gdzie w ciągu dwóch tygodniu po raz szósty zaatakowano już firmę energetyczną. Łącznie zidentyfikowano 35 pocisków manewrujących Ch-101/55SM, 8 pocisków Kalibr, 3 Iskandery, 4 rakiety S-400 i 8 pocisków lotniczych Ch-59/69.
Ukraina odcięta od zdjęć satelitarnych
Mimo iż Ukraińcom i tym razem udało się zestrzelić dużą część nadlatujących pocisków, pojawia się coraz więcej informacji o efektach, jakie przynieść może odcięcie przez USA przesyłania danych wywiadowczych. W piątek okazało się bowiem, że ze wspomagania Ukrainy czasowo wycofała się także firma kosmiczno-technologiczna Maxar Technologies, blokując dostęp do swych zdjęć. A to właśnie ona odpowiadała za dużą część dostarczanych Ukrainie, bardzo dokładnych i aktualnych, satelitarnych fotografii pokazujących, co dzieje się na rosyjskim zapleczu. Firma miała wycofać się ze świadczenia usług na „wniosek administracyjny”.
„Oznacza to, że administracja prezydenta Donalda Trumpa, za pośrednictwem Departamentu Stanu, zakazała amerykańskim firmom i usługom komercyjnym udostępniania danych satelitarnych dla Ukrainy” – podaje ukraiński portal wojskowy Militarnyj.
Zakaz dotyczyć ma wszystkich odbiorców zdjęć, zarówno tych państwowych i wojskowych, jak i prywatnych. Nie jest pewne, czy jest to stała blokada, czy też czasowa, mająca wymusić na Ukrainie, by jej przedstawiciele zasiedli do stołu rozmów o zawieszeniu broni.