Dzień po rozmowie Donalda Trumpa z Władimirem Putinem, podczas której zadeklarowano wstrzymanie ataków na infrastrukturę energetyczną, Rosja zatrzęsła się od największego uderzenia dronowego od miesięcy. Ukraińcy na cel wzięli jednak nie przedmiot umowy, czyli jakąś rafinerię, ale wielką bazę wojskową w obwodzie saratowskim. A tego akurat porozumienie nie obejmowało.

Rosyjska baza wyleciała w powietrze

Uderzenie było tak potężne, a drony najwyraźniej trafiły w czuły punkt, najpewniej skład amunicji, że nawet w Rosji nie udało się go zatuszować. Jak przyznał gubernator obwodu saratowskiego, eksplozja była tak silna, że fala wybuchu uszkodziła 30 domów, a ranne zostały dwie osoby. W miejscowych szkołach odwołano też stacjonarne lekcje i nauka przeszła na tryb zdalny. Zniszczenia odnotowano nawet w miejscowościach, oddalonych od bazy o 10 kilometrów.

Gdy w sieci zaczęły pojawiać się pierwsze filmy z potężnego wybuchu, przypominającego niemal grzyb atomowy, od razu zaczęto się zastanawiać, w co takiego Ukraińcom udało się trafić. Z odpowiedzią pospieszył wywiad Sił Zbrojnych Ukrainy, który przyznał się do przeprowadzenia nalotu na lotnisko, które było jedną z głównych rosyjskich baz, gdzie stacjonowały bombowce strategiczne Tu-95MS i Tu-160. To właśnie tych maszyn Rosja używa do atakowania celów na Ukrainie, głównie wykorzystując rakiety manewrujące Ch-101 i Ch-555. I to właśnie w ich skład uderzyć miała Ukraina, a potwierdzenie tego, że masa takich pocisków znajdowała się w bazie Engels-2, nadeszło bardzo szybko.

Pokazali swe pociski, jak na dłoni

Do pracy bowiem zabrali się ukraińscy eksperci, którzy przypomnieli, iż Rosja wcale nie kryła się z tym, gdzie przechowuje masę swych drogocennych rakiet, a aby tego się dowiedzieć, nie potrzeba wcale mieć dostępu do amerykańskich źródeł wywiadowczych. Wystarczy przeglądarka komputerowa i zerknięcie na zdjęcia publikowane na Google Earth w 2024 roku. Na zbliżeniach widać całą masę tajemniczych kontenerów, ułożonych pod gołym niebem, jeden przy drugim.

Skutki wybuchu we wsi, oddalonej od bazy o 10 km.

„Na publicznie dostępnym zdjęciu z sierpnia 2024 r. można zobaczyć prace nad przygotowaniem takich pocisków manewrujących. W szczególności można zauważyć ciężarówkę i dźwig mobilny obok kontenerów transportowych. Jeden z pocisków manewrujących został już rozładowany i znajduje się na jednostce transportowej, trolejbusie. Otwarto kolejny kontener i rozpoczęto proces rozładowywania drugiej rakiety” – przypominają specjaliści z portalu Defence Express.

Mało prawdopodobne jest, aby nawet rosyjska niefrasobliwość doprowadziła do tego, by w taki sposób przechowywane były pociski już uzbrojone w głowice, jednak sam fakt, że tam się znajdują, już dał do myślenia. Wystarczyło przejrzeć kilka innych zdjęć, aby namierzyć, dokąd mogli je kierować, celem uzbrojenia. Dodatkowo specjaliści zwracają uwagę, że obok znajdować miały się dwa hangary do przechowywania bomb lotniczych.

ikona lupy />
Pociski składowano w bazie Engels 2 pod gołym niebem. / Google Earth

„Mogłyby to być bomby lotnicze, ale rosyjskie siły powietrzno-kosmiczne traktują wszystkie dostępne samoloty Tu-160 i Tu-95MS wyłącznie jako nośniki rakiet, co oczywiście nie uniemożliwia im przechowywania bomb lotniczych w bazie lotniczej, w celu ewentualnego wykorzystania ich przez inne typy samolotów” – ocenia Defence Express.