„Twój wróg to mój wróg” — ale bez artykułu 5
Dokument, podpisany przez rosyjskiego prezydenta, nie nakłada obowiązku udzielenia militarnej pomocy, ale jasno zakazuje wspierania przeciwnika drugiej strony. Jeśli USA lub inne państwo zaatakuje Iran, Rosja ma obowiązek nie pozostawać neutralna wobec działań agresora. Analogicznie działa to w drugą stronę. To rodzaj „paktu nie-neutralności” — sojuszu, który w razie konfliktu nie angażuje wojsk, ale też nie pozwala na bierną obojętność.
Od ćwiczeń wojskowych po media — pełne zacieśnienie współpracy
Rosja i Iran planują wspólne ćwiczenia wojskowe oraz rozwój współpracy militarno-technicznej. Oba kraje uznały te obszary za kluczowe dla utrzymania globalnej stabilności. Dodatkowo porozumienie zakłada stworzenie niezależnej infrastruktury płatniczej — wolnej od wpływów zachodnich — oraz wspólne działania w sferze rozbrojenia i bezpieczeństwa międzynarodowego. Co ciekawe, umowa obejmuje także współpracę medialną w celu przeciwdziałania „dezinformacji i wrogiej propagandzie”.
Krok w stronę alternatywnego ładu światowego
Kontekst podpisania umowy jest nieprzypadkowy. Stany Zjednoczone, z Donaldem Trumpem na czele, zwiększają presję na Iran, próbując wymusić nową wersję umowy nuklearnej. Moskwa, zamiast czekać na „partnerstwo z Zachodem”, buduje sojusz oparty na twardym oporze wobec sankcji i zachodnich reguł gry. Nowy układ z Iranem to jasny sygnał: Rosja stawia na świat, który nie podlega dominacji Waszyngtonu.
Sojusz „nieformalnych twardzieli”?
Rosja i Iran coraz częściej pojawiają się w jednym kontekście: państw odpornych na presję Zachodu. Choć nie łączy ich traktat militarny, są gotowi bronić swoich interesów wspólnie — politycznie, ekonomicznie i propagandowo. Nowe partnerstwo to z jednej strony forma ochrony, z drugiej zaś — deklaracja sprzeciwu wobec świata, w którym decyzje zapadają na Zachodzie. I chociaż wciąż oficjalnie rozmawiają z USA i Europą, to jednocześnie budują własną, równoległą architekturę wpływów.