Jeszcze kilka lat temu podobne doniesienia brzmiałyby jak teorie spiskowe. Dziś stały się codziennością w Niemczech. Mieszkańcy wschodnich landów coraz częściej słyszą o podejrzanych obiektach latających nad liniami kolejowymi czy wojskowymi transportami. Rosja traktuje niemieckie niebo jak własne laboratorium, w którym bez ryzyka testuje cierpliwość sąsiada Polski.

Rosjanie w bezczelny sposób testują cierpliwość Niemców

Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę Moskwa jest podejrzana o prowadzenie wojny hybrydowej na zachodniej ziemi. Tylko w pierwszych trzech miesiącach tego roku zarejestrowano ponad 530 dronów nad Niemcami. Bezzałogowce szczególnie często pojawiały się nad miejscami Bundeswehry, takimi jak baza morska Wilhelmshaven, a także za pośrednictwem terminali LNG i linii kolejowych. Poinformował o tym Bild-Zeitung, powołując się na wewnętrzny raport Federalnego Urzędu Policji Kryminalnej (BKA).

Niemiecki minister obrony Boris Pistorius nie ukrywa, że problem polega na tym, iż niezwykle trudno jest ustalić, skąd startuje dron i kto dokładnie nim steruje. – To technologiczna gra w kotka i myszkę – powiedział. Nawet jeśli uda się namierzyć podejrzany obiekt, zestrzelenie go nie zawsze jest możliwe. Niemieckie prawo bowiem nie zezwalało na niszczenie takich obiektów, nawet jeśli wkroczą one w strefę, w której nie powinno ich być.

Niemcy zauważyli drony na niebie. Szukają sposobu, co z tym zrobić

Niemcy próbują reagować inaczej. W bazach wojskowych pojawiają się nowe systemy antydronowe, politycy dyskutują o wzmocnieniu procedur bezpieczeństwa, a służby intensywnie monitorują sytuację. Tyle że w praktyce niewiele to zmienia. Drony wciąż latają tam, gdzie chcą, a rosyjskie służby najwyraźniej czują się bezkarne.

Seth Jones z amerykańskiego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych zauważa, że w tym roku liczba incydentów sabotażowych spadła, ale nie jest to powód do optymizmu. Ekspert przypomina, że w poprzednich latach aktywność rosyjskich służb rosła w błyskawicznym tempie: czterokrotnie między 2022 a 2023 rokiem i trzykrotnie między 2023 a 2024 rokiem. Jeśli tendencja się utrzyma, Europa może spodziewać się kolejnej fali operacji prowadzonych przez Kreml.

Rosjanie udają, że nic się nie dzieje. "Niemcy by to zauważyli"

Do sprawy tajemniczych dronów nad Niemcami odniósł się rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow. Podkreślił, że Moskwa "nie miała jeszcze okazji zapoznać się" z doniesieniami "New York Times", przy czym zdementował ich treść. – Trudno to sobie wyobrazić, bo wtedy Niemcy by to zauważyli, a mało prawdopodobne, że w takiej sytuacji by milczeli – stwierdził, dodając, że całe doniesienia "przypominają kolejną prasową paplaninę".