Rosjanie odkryli złoża ropy na Antarktydzie. Świat wstrzymał oddech

Antarktyda od dawna była symbolem pokoju i międzynarodowej współpracy. Traktat Antarktyczny z 1959 roku ustanowił kontynent strefą naukową, zabraniając wydobycia surowców i działań militarnych. Odkrycie gigantycznych złóż ropy przez Rosję stawia pod znakiem zapytania sens tych regulacji i może wywołać wyścig o surowce, wzrost napięć geopolitycznych i nowe rywalizacje mocarstw w regionie, który dotąd pozostawał neutralny.

Skala potencjalnych rezerw robi ogromne wrażenie. W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat z Morza Północnego wydobyto około 45 miliardów baryłek ropy, a rosyjskie złoże w Antarktydzie jest ponad dziesięciokrotnie większe. To zmienia układ sił nie tylko w sektorze energetycznym, ale i w polityce międzynarodowej. Problem w tym, że wydobycie ropy w Antarktydzie jest nielegalne. Układ Antarktyczny z 1959 roku jednoznacznie zabrania eksploatacji zasobów naturalnych.

"To może wywołać III wojnę światową". Ekspert o rosyjskim odkryciu

Rosja twierdzi, że jej działania miały charakter wyłącznie naukowy. Oficjalnie chodziło o ekspedycje badawcze w rejonie Morza Weddella. Jednak stosowane metody od dawna wykorzystywane są głównie do lokalizowania złóż ropy i gazu. – Zbieranie danych przez Rosję może być odbierane jako poszukiwanie zasobów, a nie prawdziwe badania naukowe – ostrzega profesor Klaus Dodds z Royal Holloway.

Jego zdaniem sytuacja nie jest odosobniona, lecz wpisuje się w szerszy kontekst pogarszających się relacji Rosji z Zachodem po inwazji na Ukrainę w 2022 roku. – Napięte stosunki geopolityczne mogą prowadzić do wzrostu strategicznej rywalizacji o Antarktydę. W najgorszym scenariuszu może wywołać III wojnę światową – podkreśla ekspert.

Kto ma prawo do Antarktydy? Spór, który jest nierozwiązywalny

Odkrycie rezerw w rejonie Morza Weddella dodatkowo komplikuje kwestię roszczeń terytorialnych. Obszar ten należy do Brytyjskiego Terytorium Antarktycznego, ale swoje prawa zgłaszają też Chile i Argentyna. Z kolei Stany Zjednoczone i Rosja od lat nie uznają żadnych roszczeń do Antarktydy, co sprawia, że spór jest potencjalnie nierozwiązywalny.

Układ Antarktyczny nie przewiduje formalnych mechanizmów egzekucyjnych. Państwa mają wzajemnie się kontrolować, ale w obecnych realiach jest to praktycznie niemożliwe. – Prawdziwym testem będzie to, czy świat potrafi utrzymać ramy traktatowe w obliczu ich erozji – podkreśla profesor Dodds.