Wezwanie Trumpa do zaprzestania importu rosyjskich surowców energetycznych

Prezydent USA Donald Trump w ostatnich dniach wezwał wszystkie kraje europejskie do zaprzestania kupowania rosyjskich surowców energetycznych. W czwartek podczas spotkania z przywódcą Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem powiedział, że o ile Turcja może kupować surowce energetyczne z innych źródeł niż od Rosji, tak Węgry i Słowacja nie mogą tego zrobić z uwagi na położenie geograficzne i uzależnienie od dostaw z jednego rurociągu.

Zależność Węgier i Słowacji od rosyjskiej energii

Słowacja i Węgry utrzymują największą zależność od rosyjskiej energii w Unii Europejskiej. Większość kupowanej przez te państwa ropy jest importowana rurociągiem Przyjaźń.

Według danych z Międzynarodowego Funduszu Walutowego w 2024 r. z Rosji pochodziło 74 proc. węgierskich zasobów gazu, w przypadku ropy było to 86 proc. W porównaniu z 2018 r. zanotowano znaczący wzrost - wtedy importowany z Rosji gaz stanowił 64 proc. zasobów Węgier, a ropy 66 proc.

Natomiast według publikacji Ośrodka Studiów Wschodnich zależność Słowacji od rosyjskiego gazu wyniosła w 2023 r. 50 proc. Z kolei, udział rosyjskiej ropy naftowej w jej imporcie wyniósł w 2023 r. około 90 proc. (według Eurostatu) lub około 75 proc. (według danych Slovnaft i rządu słowackiego).

Polityczne i ekonomiczne dylematy Węgier i Słowacji

- Węgry i Słowacja to państwa śródlądowe, przez co mają ograniczone możliwości dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych, ale nie oznacza to braku alternatyw – powiedziała PAP dr Kumelska-Koniecko z Instytutu Nauk Politycznych na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie.

Zaznaczyła, że oba państwa mogą pozyskiwać ropę m.in. z Chorwacji przez terminal Omisalij i rurociąg Adria. - Węgry i Słowacja kupują rosyjską ropę ze względu na kalkulację ekonomiczną, ale także klimat polityczny, na który składają się specyficzne więzi łączące te państwa z Rosją oraz personalne związki Orbana i Fico z Putinem, co jest niezwykle ważne w polityce międzynarodowej – dodała ekspertka.

Z kolei prof. Jarosław Korpysa zwrócił uwagę na zachodzący w tej sytuacji dualizm ekonomiczny. - Z jednej strony nakładamy sankcje w postaci zakazu importu surowców energetycznych, a z drugiej strony dwa kraje europejskie poniekąd finansują wojnę, której Europa mówi „nie” – powiedział. Jak wyjaśnił, kupno jakichkolwiek surowców energetycznych z Rosji przekłada się na inwestycje z pozyskanych z energii środków w przemysł militarny.

Z majowej analizy przygotowanej przez Centrum Studiów nad Demokracją oraz Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA), opisanej w Politico, wynika, że zarówno Węgry, jak i Słowacja mają wiele alternatyw dla rosyjskiej energii. Według Martina Władimirowa, dyrektora Programu Energii i Klimatu w CREA ciągły import rosyjskiej ropy naftowej i gazu na Węgry i Słowację jest efektem głęboko zakorzenionej sieci pośredników i struktur handlu zagranicznego. Miały one umożliwić rosyjskim firmom utrzymanie kontroli nad węgierskim sektorem energetycznym osiągając przy tym znaczne zyski.

Prof. Jarosław Korpysa zaznaczył, że w przypadku Słowacji ropa naftowa mogłaby być przesyłana z Czech, Niemiec oraz z Polski. - Infrastruktura, która teraz jest obecna dla Czech, Niemiec i Polski nie jest wystarczająca do tego, żeby można było zapewnić płynne dostawy, ale w perspektywie do dwóch lat można byłoby ją udrożnić, co by było również w interesie Unii Europejskiej, żeby z tych krajów Słowacja mogła mieć ropę – podkreślił ekspert.

Z kolei, partnerem strategicznym Węgier – zdaniem prof. Korpysa – mogłaby być Chorwacja.

Propozycje Komisji Europejskiej

W środę - 24 września Komisja Europejska zapowiedziała, że przedstawi propozycję nałożenia ceł importowych na rosyjską ropę. Rosyjską ropę importują obecnie w UE tylko Węgry i Słowacja. Z kolei Rzecznik rządu Węgier Zoltan Kovacs napisał w portalach społecznościowych - powołując się na dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego - że gospodarka Węgier skurczyłaby się o ponad 4 proc., gdyby rosyjskie dostawy zostały całkowicie w UE odcięte.

Po rosyjskiej napaści na Ukrainę w 2022 r. UE wprowadziła całkowite embargo na import rosyjskiego węgla. Natomiast dostawy rosyjskiej ropy zostały ograniczone wskutek nałożonego przez UE i inne kraje formatu G7 limitu cenowego. Rosja używa jednak do transportu swojej ropy tzw. floty cieni - starych, nierejestrowanych statków.

W 2024 r. import z Rosji zaczął rosnąć - do Unii trafiły 52 mld metrów sześciennych rosyjskiego gazu (32 mld gazociągami i 20 mld w formie skroplonej). Według KE, mimo to tego roku rosyjski gaz stanowił zaledwie 19 proc. całości dostaw tego surowca do Unii; w 2021 r. było to 45 proc.

Przyszłość importu gazu z Rosji

Według przedstawionego w czerwcu projektu rozporządzenia Komisji Europejskiej 1 stycznia 2028 r. Unia całkowicie wygasi import rosyjskiego gazu, także LNG. Zakaz importu wejdzie w życie 1 stycznia 2026 r. Rozporządzenie dotyczy gazu sprowadzanego gazociągami, jak i w formie skroplonej. Obowiązywać będą jednak od niego dwa wyjątki, które sprawią, że całkowite wygaszenie importu rosyjskiego gazu nastąpi 1 stycznia 2028 r.

Z zakazu zostaną wyłączone umowy długoterminowe podpisane do 17 czerwca 2025 r. Nie obejmie on też krajów otoczonych lądem; tym wyjątkiem zainteresowane będą Słowacją i Węgry, które sprzeciwiają się wprowadzeniu zakazu.

Z perspektywy Polski całkowite zakończenie importu rosyjskiej ropy naftowej powinno się zakończyć do końca 2026 r. 17 września minister energii Miłosz Motyka skierował list do ministrów ds. energii państw członkowskich UE z apelem o wyznaczenie wspólnego celu w tej sprawie.

Zmiany zaszły również w Grupie Orlen, która to 1 lipca 2025 r. zakończyła ostatni kontrakt na dostawę ropy naftowej z Rosji. Oznacza to, że spółka oraz cały region nie będzie związany z rosyjskimi podmiotami żadnymi umowami na dostawę ropy. Zakończony 30 czerwca 2025 r. kontrakt z Rosnieftem był ostatnim, jaki wiązał Orlen z rosyjską ropą. Wcześniej zakończone zostały inne umowy na dostawy z Rosji do Polski rurociągiem Przyjaźń.

Koncern zrezygnował również ze sprowadzania rosyjskiego surowca drogą morską. Dzięki temu od kwietnia 2023 roku, 100 proc. surowca przerabianego w rafineriach Orlenu w Polsce i na Litwie pochodzi z alternatywnych kierunków.