Brytyjska Izba Gmin zagłosowała w poniedziałek wieczorem za przeprowadzeniem w środę serii orientacyjnych głosowań ws. brexitu, które pozwolą na zbadanie poparcia posłów dla różnych modeli relacji W. Brytanii z UE, a także być może dla drugiego referendum.

Szymański pytany w Radiu Zet o możliwe scenariusze przebiegu wydarzeń w związku z przygotowaniami do brexitu oraz "próbnymi" głosowaniami w Izbie Gmin, podkreślił, że Brytyjczycy na pewno nie chcą zostać w Unii Europejskiej i wykluczają drugie referendum w tej sprawie. W jego ocenie Izba Gmin "może wyznaczyć bardziej prawdopodobną ścieżkę albo do przyjęcia umowy (wynegocjowanej z UE - PAP), (...) albo wytyczy drogę do zupełnie nowego podejścia, jeśli chodzi o nowe relacje" - powiedział.

Jego zdaniem, "dzisiaj najbardziej prawdopodobnym elementem sporu parlamentarnego, który może zmienić kierunek, (...) jest uznanie, że docelowym modelem współpracy jest obecność Wielkiej Brytanii w unii celnej". Zwrócił uwagę, że wtedy "olbrzymia awantura związana z tak zwanym irlandzkim backstopem, przestałaby być tak bardzo istotna". "To również by wytyczyło drogę do ratyfikacji tej umowy (z UE - PAP) - teraz, albo odrobinę później" - dodał.

"Z tej perspektywy widać, jak bardzo ważne było działanie premiera Mateusza Morawieckiego na ostatnim szczycie (UE - PAP). My zablokowaliśmy pierwotne rozwiązania w zakresie ścieżki dojścia, ponieważ one by oznaczały, że w piątek, niczym gilotyna, automatycznie pojawiłaby się perspektywa brexitu bezumownego. A tego za wszelką cenę trzeba uniknąć i to się udało, ponieważ ostateczne rozwiązania, zgodne z polskimi oczekiwaniami w tej sprawie, dają przynajmniej dwa tygodnie na namysł Izby Gmin, i na zaproponowanie jakiegoś innego, rozsądnego modelu, a nie modelu, który się wymyka spod kontroli, który prowadzi nas do zderzenia ze ścianą" - ocenił minister.

Reklama

Szymański zaznaczył, że bezumowny brexit byłby "szokiem" nie tylko dla brytyjskiej gospodarki i polityki. "To byłby również negatywny fakt dla europejskiej i polskiej gospodarki, w związku z czym trzeba zrobić wszystko, żeby tę umowę ocalić, wszystkimi środkami, nawet jeżeli to przynosi takie efekty jak trochę zbyt długo trwający proces negocjacji" - powiedział. "Cierpliwość tutaj jest zalecana" - dodał.

W odpowiedzi na pytanie, czy będzie kandydatem na komisarza Unii Europejskiej po wyborach do Parlamentu Europejskiego, odpowiedział, że takie decyzje, również decyzje personalne, "warto komentować w momencie, kiedy będą podjęte, ukształtowane i gotowe do prezentacji opinii publicznej".

"To jest bardzo ważna decyzja z punktu widzenia interesów kraju, z punktu widzenia tego czego chcemy od Unii w najbliższych latach. I ta decyzja jest przygotowywana, nie tylko pod kątem personalnym, ale także pod kątem tematycznym, ponieważ Polska oczywiście ma bardzo wiele różnych interesów w Unii, a my nie możemy zredukować swojej polityki europejskiej do jednego czy dwóch tematów" - podkreślił.

Pytany jakie jeszcze kandydatury są brane pod uwagę, i czy są wśród nich (wicemarszałek Senatu - PAP) Adam Bielan, (europoseł - PAP) Tomasz Poręba i (europoseł, b. minister MSZ - PAP) Anna Fotyga, Szymański zwrócił uwagę, że są to doniesienia medialne. Nie potwierdził ich, ani im nie zaprzeczył. Powiedział jedynie, że "wszystkie te osoby, (...) ta giełda nazwisk, pokazuje, że Prawo i Sprawiedliwość ma bardzo szeroką ławkę kandydatów, którzy na pewno sprawdziliby się w funkcji komisarza w określonych dziedzinach". "To pokazuje, że mamy z kogo wybierać" - dodał.