Dzisiaj odbędzie się pierwsze od czasu objęcia sterów władzy przez Joego Bidena spotkanie wysokich rangą przedstawicieli nowej administracji USA z ich odpowiednikami z Chin. Takie miniszczyty służą zazwyczaj wybadaniu drugiej strony, ale Amerykanie wysłali już sporo sygnałów, że zmiana lokatora przy Pennsylvania Avenue nie oznacza rewolucji w polityce wobec Chin.
Przykładem są cła na chińskie dobra importowane do Stanów Zjednoczonych, nałożone przez Donalda Trumpa. Joe Biden utrzymał cały ich zbiór, obejmujący towary o wartości ponad 300 mld dol. I ani razu nie zająknął się co do planów ich zniesienia lub zawieszenia.
Nie zniósł też wielu innych ograniczeń, nakazów i sankcji, które otrzymał w spadku po Trumpie. Niektóre nawet zaostrzył – przykładem sankcje na 24 przedstawicieli chińskich władz w związku z ograniczaniem swobód politycznych w Hongkongu.
Treść całego artykułu można przeczytać w czwartkowym wydaniu DGP oraz w eDGP.
Reklama