Chiński państwowy urząd statystyczny ogłosił we wtorek opóźnione wyniki spisu powszechnego z 2020 roku. Wykazały one, że na przestrzeni dekady 2010-2020 liczba ludności Chin zwiększyła się do 1,41 mld, rosnąc przy tym o niecałe 5,4 proc. - najwolniej od lat 50. XX wieku.

„ChRL jest dotknięta kryzysem demograficznym, jak wiele innych państw świata, jednak polityka jednego dziecka w rodzinie doprowadziła do tego, że kryzys ten jest pogłębiony i zmiany mają bardziej gwałtowny charakter. Populacja szybciej się starzeje, a siła robocza kurczy szybciej niż w innych państwach rozwijających się, czy też rozwiniętych” – ocenia Bogusz.

W 2016 roku chińskie władze złagodziły obowiązującą od lat 70. XX wieku politykę planowania rodziny, zezwalając wszystkim Chińczykom na posiadanie dwojga potomków. Nie odwróciło to jednak negatywnego trendu demograficznego i spadku liczby urodzeń.

Pierwsze skutki w połowie tej dekady

Reklama

„Pierwsze negatywne skutki ChRL zacznie odczuwać w połowie tej dekady, ale prawdziwe kłopoty zaczną się w latach czterdziestych tego wieku, wraz z załamaniem się proporcji ludzi czynnych zawodowo do tych na emeryturze” – twierdzi ekspert ds. chińskich z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW).

Jego zdaniem w dłuższej perspektywie kryzys demograficzny wymusi zmiany w modelu rozwoju gospodarczego. Chinom będzie trudniej konkurować z krajami, które mają bardziej zrównoważoną strukturę demograficzną, jak np. Indie. Dużym problemem Chin jest wynikająca po części z polityki jednego dziecka i uwarunkowań kulturowych dysproporcja płci na niekorzyść kobiet.

„W 2100 roku populacja ChRL spadnie co najmniej do 1 mld, może nawet poniżej 900 mln, a populacja USA wciąż będzie rosła i przekroczy co najmniej 430 mln, może przekroczy 500 mln. Statystyczny Chińczyk będzie o 20 lat starszy od przeciętnego Amerykanina, a to się odbije na niekorzyść ChRL” – uważa Bogusz.

Ekspert ocenia, że duża liczba ludności była decydującym czynnikiem, który umożliwił Chinom budowę ich obecnej siły gospodarczej. „Ja to nazywam kolonizacją wewnętrzną. Eksploatowano tanią siłę roboczą z interioru i wsi, co pozwoliło na powstanie i wzbogacenie się klasy średniej” – podkreśla.

Jego zdaniem kryzys demograficzny jest jedną z wielu przeszkód, które mogą pokrzyżować plany osiągnięcia światowej dominacji gospodarczej przez Chiny. „Nie powiedziałbym, że (szanse) spadły do zera, partia ma kilka mechanizmów, którymi mogłaby przyśpieszyć przemiany modelu społeczno-politycznego, ale koszty i ryzyko polityczne mogą być zbyt duże” – ocenia dr Michał Bogusz z OSW.

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)