Historyczne przyziemienie sądy kosmicznej jest ukoronowaniem ambitnego programu kosmicznego realizowanego przez Państwo Środka. Lądowanie łazika zbiegło się również w czasie z 100. rocznicą powstania Komunistycznej Partii Chin.

Słowo Zhurong w ludowych wierzeniach oznacza boga ognia. Pierwszy chiński satelita został wysłany w przestrzeń kosmiczną raptem pół wieku temu. Obecnie Chiny są drugim, po Stanach Zjednoczonych, krajem na świecie, którego łazik pracuje obecnie na Czerwonej Planecie.

Według ekspertów Zhurong nie jest tak zaawansowany technologicznie, jak stworzony przez NASA Perseverance. Chińczycy zaplanowali, że łazik będzie działać na powierzchni planety przez 90 dni marsjańskich. Umieszczono na nim sześciu instrumentów badawczych: kamerę wielospektralną i terenową, georadar, detektor składu chemicznego powierzchni, magnetometr oraz stację meteorologiczną.

Reklama

Sama obecność łazika Zhurong na Marsie jest wyraźnym sygnałem, że Chińczycy systematycznie zmniejszają dystans w kosmicznym wyścigu, jaki dzieli ich od Amerykanów. Ten sukces wspiera również narodową opowieść o tym, że z pandemii koronawirusa Chiny wyszły silniejsze niż kiedykolwiek. Dzięki czemu 1 lipca będą gotowe świętować 100-lecie partii z pozycji bezprecedensowej siły.

Czerwona Planeta na 100-lecie „czerwonej” partii

„Lądowanie po raz pierwszy pozostawiło chiński ślad na Marsie. To kolejny przełomowy postęp w rozwoju chińskiego przemysłu kosmicznego” - powiedział prezydent Chin Xi Jinping gratulując udanej misji. Samo lądowanie określił mianem „ważnego kroku Chin w międzygwiezdnej eksploracji”, wzywając przy tej okazji kraj do bycia „samodzielnym w rozwoju technologii naukowych”.

Lądowanie na Marsie nie jest jedynym sukcesem chińskiego przemysłu stelarnego. Brak dostępu do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, będącej wynikiem współpracy między USA, Rosją, Europą, Japonią i Kanadą zmusił Chiny do stworzenia swojej własnej stacji orbitalnej. Pod koniec kwietnia Chiny uruchomiły jej pierwszy moduł – Tiangong - uniemożliwiając Chińczykom uczestniczenie we wspólnych pracach w kosmosie, Waszyngton poniekąd spowodował, że Pekin samodzielnie rozwija swój przemysł kosmiczny. I najprawdopodobniej jest to tylko kwestia czasu, nim w wyścigu do gwiazd wyprzedzi Stany Zjednoczone.