Koszary w ruinie, a remonty w lesie

Czarna pleśń, odpadający tynk i powodzie w łazienkach – tak dziś wyglądają koszary Bundeswehry, mimo że decyzje o ich modernizacji zapadły już w 2009 roku. Jak pisze Der Spiegel w artykule : "Bundeswehr: Milliarden für Panzer und Drohnen – wie die Truppe nun aufrüsten will", armia niemiecka dysponuje 35 tysiącami budynków na terenie Niemiec, z czego duża część nadaje się do generalnego remontu. Przez lata dobrobytu i niewielkich wydatków na obronność nikt nie interesował się ich stanem technicznym. Teraz, by doprowadzić nieruchomości do porządku, potrzeba aż 67 miliardów euro.

Raport posłanki Evy Högl pokazuje skalę problemu: w jednej z baz w południowym Palatynacie co czwarty rekrut rezygnuje jeszcze na etapie szkolenia, zniechęcony warunkami zakwaterowania. Niemiecki parlament zaczyna bić na alarm, ale efekty wciąż trudno zauważyć – nawet zapowiedziane inwestycje utknęły w urzędniczym piekle.

Braki w sprzęcie i zależność od USA

Mimo miliardowych zakupów Bundeswehra wciąż nie ma wystarczająco czołgów, systemów przeciwlotniczych ani amunicji. Po przekazaniu części zapasów Ukrainie, sytuacja stała się dramatyczna. Nawet podstawowe wyposażenie jak cyfrowe radiostacje i części zamienne są niedostępne w potrzebnej liczbie. Aby uzupełnić te luki, Niemcy muszą wydać kolejne 300 miliardów euro do 2030 roku. Co więcej, niemiecka armia posiada tylko kilka systemów Patriot, z których część i tak wysłano do ochrony polskiego hubu logistycznego w Rzeszowie. Z tego powodu Berlin musi kupować nowoczesne myśliwce F-35 i kolejne Patrioty od USA, co tylko pogłębia zależność od amerykańskiej technologii i polityki.

ikona lupy />
Armii niemieckiej brakuje m.in. wyrzutni Patriot. / Bloomberg / Peter Mueller/Bundeswehra

Ludzi brak, a tramwaje w kamuflażu nie pomagają

Na papierze niemiecka armia miała liczyć 203 tysiące żołnierzy do końca 2024 roku. W rzeczywistości brakuje ich prawie 20 tysięcy. Co piąta etatowa pozycja pozostaje nieobsadzona, mimo kampanii promocyjnych z tramwajami w barwach maskujących i plakatami zachęcającymi do służby.

Tymczasem NATO żąda więcej – zgodnie z nowym planem obronnym, Niemcy muszą wystawić aż sześć nowych brygad bojowych po 5000 żołnierzy każda. Koszt jednej to około 10 miliardów euro. Problem w tym, że nie ma ani sprzętu, ani ludzi, by je realnie sformować.

Biurokracja – najgroźniejszy wróg Bundeshwery

Jednym z najbardziej uderzających fragmentów raportu jest wypowiedź niemieckiego oficera: „Przerzucenie jednej kompanii to 16 tysięcy stron papieru”. Taka biurokracja paraliżuje każdy aspekt działania armii. Oficerowie coraz częściej przyznają, że przez lata „pokrywali” własne błędy i nieefektywność argumentem niskiego budżetu – który teraz, gdy pieniędzy jest więcej, już nie wystarcza jako wymówka.

Minister obrony Niemiec zapowiada stworzenie specjalnego organu, który miałby przyspieszyć zatwierdzanie pilnych zamówień. To konieczność, jeśli Niemcy rzeczywiście chcą mieć nowoczesną armię – nie tylko na papierze.

Sławomir Biliński