Pod koniec listopada 2018 roku na Morzu Czarnym doszło do ostrzelania przez Rosję trzech okrętów marynarki wojennej Ukrainy. Do ataku doszło, gdy Ukraińcy próbowali przepłynąć z Morza Czarnego na Morze Azowskie przez łączącą je i kontrolowaną przez Rosję Cieśninę Kerczeńską. Trzy ukraińskie jednostki zostały przejęte, a 24 członków ich załóg - aresztowanych.

Incydent wywołał oburzenie międzynarodowej opinii publicznej. O uwolnienie marynarzy zabiega m.in. Unia Europejska.

Oprócz uwolnienia marynarzy, sędzia i zarazem prezes ITLOS Jin-Hyun Paik w ogłoszonej decyzji nakazał zwrot zatrzymanych okrętów.

Ponadto, obie strony mają zrezygnować z działań, które mogłyby jeszcze bardziej zaostrzyć i tak napiętą sytuację w rejonie Morza Czarnego i Azowskiego.

Reklama

Szanse na wykonanie orzeczenia są nikłe - Rosja zbojkotowała postępowanie w Hamburgu uznając, że sprawa podlega jurysdykcji jej sądów.

Ukraina uznała incydent w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej za akt agresji. Władze Rosji zarzucają marynarzom nielegalne przekroczenie granicy państwowej. Zgodnie z umowami dwustronnymi Morze Azowskie i Cieśnina Kerczeńska to wewnętrzne terytoria obu państw i oba państwa mają na nich swobodę żeglugi.

>>> Czytaj też: USA żałują rozszerzenia NATO? Brands: Gdyby nie to, Rosja mogłaby się posunąć znacznie dalej [OPINIA]