Nieżyjący już Sobczak, pierwszy demokratycznie wybrany mer Petersburga, w 1998 roku w Paryżu napisał list, który dotąd nie był publikowany. Wdowa po nim, Ludmiła Narusowa, obecnie zasiadająca w wyższej izbie parlamentu Rosji, przekazała list gazecie "Moskowskij Komsolec". Jak podało w sobotę radio Echo Moskwy, Narusowa podjęła decyzję o opublikowaniu tej opinii w związku z 30. rocznicą śmierci Sacharowa. Parlamentarzystka zastrzegła, że nie zna faktów, które potwierdzałyby opinię jej męża o tym, że Sacharow mógł zostać zabity.

W 1998 roku, gdy przypadała dziewiąta rocznica śmierci Sacharowa, Sobczak napisał, że nie wierzy, iż nastąpiła ona z przyczyn naturalnych. Obecność Sacharowa w życiu politycznym "drażniła i budziła nienawiść jego oponentów z nomenklatury, którzy wtedy mieli pełnię władzy. Myślę, że go zabito" - napisał Sobczak. Zauważył, że "śmierć Sacharowa była zbyt nieoczekiwana i zbyt na rękę jego przeciwnikom politycznym".

Narusowa powiedziała moskiewskiej gazecie, że jeden ze znajomych Sobczaka mówił jej mężowi, iż jego zdaniem Sacharow padł ofiarą substancji trującej, która doprowadziła do zatrzymania akcji serca i nie pozostawiła śladów w organizmie.

"Moskowskij Komsomolec", który jest wysokonakładowym pismem niestroniących od sensacyjnych materiałów, nie komentuje opinii Sobczaka.

Reklama

Sacharow, wybitny fizyk nazywany "ojcem radzieckiej bomby wodorowej", a później dysydent, obrońca praw człowieka i laureat pokojowej Nagrody Nobla, którego uznawano za sumienie Rosji, zmarł z powodu problemów z sercem w wieku 68 lat, 14 grudnia 1989 roku.

>>> Czytaj też: Zełenski do Putina: W Donbasie nie będzie drugiej Srebrenicy. Nie dojdzie do rzezi