Informację tę podał najpierw dziennik "Kommiersant", powołując się na pracowników kilku ambasad w Moskwie. Potwierdziło ją następnie ministerstwo spraw zagranicznych. MSZ oświadczyło, że "praktyka zapraszania korpusu dyplomatycznego na szczepienia przeciwko koronawirusowi jest rozpowszechniona w wielu państwach".

Na zaszczepienie rosyjskim preparatem zdecydowali się dyplomaci krajów poradzieckiej Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP), Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej. W wielu z tych państw już dopuszczono stosowanie Sputnika V.

Ambasada USA w Moskwie poinformowała, że ambasador John Sullivan nie będzie się szczepił, ponieważ "nie chciałby przyjmować dawki Sputnika V przeznaczonej dla obywatela Rosji". Z kolei ambasador Włoch Pasquale Terraciano zaszczepił się jeszcze przed złożeniem przez MSZ Rosji tej propozycji.

"Kommiersant" podał, że dyplomaci kilku państw UE proszący o zachowanie anonimowości powiedzieli, że nikt im nie zabrania zaszczepienia się Sputnikiem V, a jedynie dostali rekomendację, by poczekać, aż rosyjska szczepionka otrzyma akceptację Europejskiej Agencji Leków. Chodzi np. o to, by nie stracić możliwości skorzystania z polisy zdrowotnej, gdyby po szczepieniu niezatwierdzonym przez UE preparatem pojawiły się jakieś poważne skutki uboczne.

Reklama

Moskiewski dziennik ocenia, że bardziej skomplikowana jest kwestia szczepienia rosyjskich dyplomatów pracujących za granicą. MSZ Rosji oświadczyło, że pracuje nad tą kwestią uwzględniając możliwość dostaw szczepionki do danego państwa i obecność odpowiedniej infrastruktury medycznej w swoich ambasadach.

Wśród obywateli Rosji zaszczepiło się dotąd 1,5 proc. - przypomina "Kommiersant".

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow pytany o powód, dla którego Rosja sprzedaje za granicę miliony dawek Sputnika V, gdy w kraju kampania szczepień prowadzona jest dość wolno, odparł, że "popyt na rosyjską szczepionkę za granicą jest wysoki" i że trwa praca nad uruchomieniem produkcji Sputnika V za granicą, by zaspokoić ten popyt.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)