"Ogółem czerwona linia dla Rosji wiąże się z interesami narodowymi. Dotyczy to oczywiście relacji dwustronnych z innymi państwami, w tym z Ukrainą" - powiedział Pieskow. Owa "czerwona linia" - jak tłumaczył - "przebiega na granicy naszych interesów narodowych".

Pieskow komentował w tej sposób słowa prezydenta Władimira Putina w środowym orędziu do parlamentu. Putin mówił, że "ma nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy, by w odniesieniu do Rosji przekroczyć tak zwaną czerwoną linię". "A gdzie ona będzie przebiegać, to my sami będziemy określać w każdym konkretnym przypadku" - dodał.

Przedstawiciel Kremla oświadczył w czwartek, że Putin został poinformowany o propozycji prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, by szefowie państw spotkali się na terenie Donbasu na wschodzie Ukrainy. Na tę propozycję Putin "odpowie sam, jeśli uzna to za potrzebne" - powiedział Pieskow.

Prezydencki rzecznik odniósł się też do napięć w relacjach Rosji z Czechami. Wyjaśnił, że stanowisko Rosji przedstawi jej dyplomacja, ale zaznaczył, że Kreml odnosi się negatywnie do - jak to ujął - "całej tej histerii".

Reklama

Minister spraw zagranicznych Czech Jakub Kulhanek powiedział w środę, że do godziny 12 w czwartek Kreml ma umożliwić powrót do Rosji 20 czeskim dyplomatom wydalonym z Moskwy. Jeżeli Czesi nie wrócą do Rosji, Praga zażąda zmniejszenia liczby personelu w ambasadzie rosyjskiej do poziomu czeskiej placówki w Moskwie, gdzie zostało pięciu dyplomatów włącznie z ambasadorem - zapowiedział minister.

Kryzys w relacjach między Pragą a Moskwą rozpoczął się od sobotniego wystąpienia premiera Czech Andreja Babisza i Jana Hamaczka - wicepremiera, ministra spraw wewnętrznych, który do środy pełnił też obowiązki szefa MSZ. Poinformowali oni, że według informacji czeskich służb istnieje uzasadnione podejrzenie, iż za wybuchem w składzie amunicji w Vrbieticach w 2014 roku stali agenci rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU.