Według informacji gazety Schroeder, pozostający od lat w przyjacielskich relacjach z Putinem, podjął się tej misji na prośbę ukraińskiego rządu. Wcześniej nie omawiał tych zamierzeń ani z kierownictwem swej partii SPD, ani z rządem RFN. O swoich planach spotkania z Putinem miał zwierzyć się tylko najbliższym współpracownikom – podkreśla "Bild".

Zapytany w czwartek o ocenę działań Schroedera, kanclerz Niemiec Olaf Scholz pozostawił sprawę „bez komentarza”.

Spotkanie w Moskwie miało być przygotowywane od poniedziałku w Stambule, gdzie delegacja z Ukrainy spotkała się ze Schroederem i przekonała go do wizyty w Moskwie.

„Schroeder zadzwonił do biura Putina i otrzymał potwierdzenie spotkania +w ciągu dziesięciu minut+. Poproszono go jednak, aby poczekał w Stambule do środy, skąd rosyjski samolot zabierze go wraz z żoną Soyeon” – opisuje "Bild", powołując się na portal Politico.

Reklama

Jak podkreśla "Bild", dla Schroedera wyprawa do Moskwy byłaby ostatnią szansą na odcięcie się od reputacji „wysoko opłacanego kremlowskiego menedżera i marionetki Putina”. W ostatnich dniach byli i obecni szefowie SPD grozili Schroederowi wyrzuceniem z partii, jeśli publicznie nie odetnie się od działań Putina.

„Schroeder arogancko ignorował głosy krytyki, a teraz, najwyraźniej polegając na swojej wadze politycznej jako byłego kanclerza i powiernika Putina, próbuje rozwiązać światowy kryzys niemal w pojedynkę. Wątpliwe, czy transformacja z kumpla zbrodniarza wojennego w rozjemcę zakończy się powodzeniem” – podsumowuje "Bild". (PAP)