W rosyjskiej gospodarce widoczne są oznaki napięcia: od zamkniętych sklepów zagranicznych marek, które uciekły z kraju, po gwałtowny spadek sprzedaży samochodów i ściąganie kolejnych podatków. Choć publicznie nikt tego nie przyzna, urzędnicy resortu finansów w Rosji przewidują w tym roku największy spadek gospodarczy w tym pokoleniu. Sankcje pozbawiają firmy kluczowych komponentów, technologii i kapitału.
Co dały sankcje?
Powolne ciosy gospodarcze mogą nie wystarczyć, by zmusić Putina do zmiany kursu w sprawie Ukrainy, ale presja ekonomiczna na Kreml ma gwałtownie wzrosnąć jeszcze w tym roku, szczególnie w związku z debatą Unii Europejskiej na temat embarga na rosyjską ropę.
– Same sankcje nie powstrzymałyby wojny Putina, ale sankcje w połączeniu z presją wojskową stawiają go w trudnej sytuacji – powiedział Daniel Fried, były czołowy urzędnik Departamentu Stanu USA.
Jak dotąd to stały dopływ broni i innej pomocy dla Kijowa miał najbardziej decydujący wpływ na pomoc Ukrainie w odparciu rosyjskich ataków. Kremlowscy urzędnicy przyznają prywatnie, że nie spodziewali się, że USA i ich sojusznicy tak szybko zaoferują Ukrainie tak szerokie wsparcie.
Koszty nie mają znaczenia
Putin nie przejmuje się kosztami ekonomicznymi, gdy prowadzi działania, które uważa za egzystencjalną walkę o geopolityczne przetrwanie Rosji w starciu z USA i ich sojusznikami – mówią anonimowo urzędnicy z Kremla.
„Gospodarka przestała być dla niego źródłem legitymizacji” – powiedział Siergiej Guriew, rosyjski ekonomista z Paryża, który opowiadał się za ostrzejszymi sankcjami. „Aby zmusić go do myślenia o gospodarce, trzeba nałożyć embargo na ropę i gaz”.
To trudne zadanie, zwłaszcza biorąc pod uwagę zależność Europy od rosyjskich paliw, dlatego ograniczenia dotyczące ropy są przedmiotem aktywnej dyskusji w UE.
Rosji udało się ograniczyć początkowy wpływ sankcji na starcie wojny i powstrzymać kryzys finansowy. Wprowadzono podwyżkę stóp stopy procentowych i surowe ograniczenia dotyczące wyprowadzania pieniędzy z kraju po tym, jak USA i ich sojusznicy nałożyli sankcje na bank centralny i jego rezerwy, które mogły być wykorzystane do prowadzenia wojny.
Rekonfiguracja gospodarki
„Sankcje wymuszają rekonfigurację rosyjskiej gospodarki, która sprawi, że stanie się ona biedniejsza i będzie się wolniej rozwijać, choć zmaterializowanie się pełnych kosztów zajmie trochę czasu. To, czy straty gospodarstw domowych i przedsiębiorstw mają jakikolwiek istotny wpływ na politykę zagraniczną Kremla, dopiero się okaże” – uważa Scott Johnson, ekonomista ds. Rosji
Ale podczas gdy Putin przechwala się, że Rosja „pewnie radzi sobie” ze skutkami sankcji, zachwalając odbicie rubla z dołków notowanych tuż po inwazji, jego urzędnicy nie są już tak optymistyczni. Bank centralny w raporcie z 11 maja napisał, że umocnienie rubla jest w rzeczywistości odzwierciedleniem wpływu sankcji, a nie odwrotnie.
Bank podał, że ograniczenia w połączeniu z odcięciem przez zagraniczne firmy współpracy z Rosją spowodowały spadek importu. W rezultacie popyt na waluty prawie znikną na rynku ograniczanym przez kontrolę kapitału.
Sondaż opublikowany w minionym tygodniu przez Bank Otkritie wykazał, że 58 proc. Rosjan deklaruje, że od początku wojny zauważyło braki żywności w sklepach, a jedna trzecia stwierdziła, że robią zapasy żywności. Inne badanie przeprowadzone przez niezależne Centrum Lewady wykazało, że 85 proc. ankietowanych uważa, że teraz jest zły czas na duże zakupy lub zaciągnięcie pożyczki.
„Odwrócona industrializacja” to termin, który ekonomiści banku centralnego ukuli w niedawnym raporcie na temat wyzwań stojących teraz przed Rosją. Dawno zapomniane zjawiska, takie jak handel wahadłowy, biznes znany w latach 90. XX wieku, kiedy Rosjanie w dużych grupach latali do Chin czy Turcji, aby przywieźć na sprzedaż ogromne worki z ubraniami i innymi dobrami konsumpcyjnymi, prawdopodobnie powrócą.
Rosja przestała publikować wiele szczegółowych danych dotyczących przepływów handlowych, które wskazywałyby na wpływ ograniczeń. Jednak według Capital Economics dane od największych partnerów handlowych Rosji sugerują, że w marcu import spadł o 45 proc..
Dyskutowane obecnie w UE embargo na rosyjską ropę kosztowałoby Kreml aż 155 miliardów dolarów w ciągu najbliższych trzech lat - wynika z wyliczeń Instytutu Finansów Międzynarodowych.
Motoryzacja zamarła
Przemysł motoryzacyjny ostrożnie patrzy na to, co może wydarzyć się w przyszłości. Sektor ten był niegdyś wizytówką wysiłków Putina zmierzających do przyciągnięcia zagranicznych firm w celu dywersyfikacji przychodów i zmniejszenia zależności od ropy i gazu. Tymczasem od czasu wojny motoryzacja zamarła. Zagraniczni giganci zamknęli fabryki i odcięli dostawy kluczowych komponentów.
Sprzedaż samochodów w kwietniu spadła o prawie 80 proc., notując największy w historii spadek. Nawet chińskie firmy, na które Rosja liczyła, że wypełnią lukę po odejściu producentów europejskich i amerykańskich, odnotowały spadek wolumenu.
Kreml odpowiedział, nacjonalizując niektóre zakłady i obiecując ożywienie marek z czasów sowieckich. Oprócz zniesienia ograniczeń dotyczących nieautoryzowanych dostaw w szarej strefie, urzędnicy nie wskazali, skąd będą pochodzić części.
Trzy kluczowe elementy wpływu sankcji na Rosję
Kryzys finansowy
Do tej pory Rosji udało się uniknąć powtórki wybuchu z końca 2014 roku, po wcześniejszych falach sankcji związanych z Ukrainą, w połączeniu z załamaniem cen ropy, które spowodowało gwałtowny spadek kursu rubla i falę upadłości banków.
Tym razem „bank centralny zamknął wszystkie kanały zewnętrzne” kontrolą kapitału, co – wraz z decyzją Visa i Mastercard o odcięciu korzystania przez Rosjan z ich kart za granicą – powstrzymało odpływ kapitału - twierdzi Oleg Vyugin, były najwyższy urzędnik banku centralnego i Ministerstwa Finansów.
„Teraz wszystko się trzyma dzięki eksportowi energii” – powiedział. „Jeśli zostaną tu nałożone poważne ograniczenia, zobaczymy efekt sankcji finansowych”.
Ograniczenia budżetu
Wszelkie nadzieje USA i ich sojuszników, że sankcje pozbawią Kreml gotówki potrzebnej do sfinansowania wojny, jeszcze się nie spełniają. Dotychczasowe dochody budżetowe w tym roku są bliskie rekordowych poziomów dzięki wysokim cenom energii, a Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje jedynie niewielkie deficyty w najbliższych latach. To, ile Kreml wydaje na wojnę, jest tajne, co utrudnia ocenę skutków.
Zdaniem ekonomistów głębszy kryzys gospodarczy, który wymagał znacznie większych wydatków na rosnące bezrobocie i inne świadczenia, może nadwyrężyć zasoby Kremla, ale nie w perspektywie krótkoterminowej.
„Rosjanie zaczną odczuwać zubożenie, gdy zaczną tracić pracę”, powiedziała Orłowa z Oksfordu, ostrzegając, że wraz z postępami Europy zmierzającymi w stronę wyeliminowania rosyjskich dostaw energii, wolumen eksportu, a tym samym dochody budżetowe, prawdopodobnie również spadną w ciągu najbliższych kilku lat.
Spowolniony wzrost
Oficjalna prognoza banku centralnego przewiduje, że rosyjska gospodarka skurczy się w tym roku o 8 do 10 proc., przy spadku w IV kwartale aż o 16,5 proc. Bank ostrzegł, że sankcje i izolacja obniżą potencjał wzrostu kraju, a także jego faktyczne wyniki.
To, jak głębokie i trwałe będzie to osłabienie, będzie zależeć od zdolności Kremla do znalezienia alternatywnych dostawców milionów towarów i komponentów, których teraz Rosja nie może już importować z USA i od ich sojuszników. Chipy i inne zaawansowane technologicznie towary będą szczególnie trudne do zastąpienia, twierdzą urzędnicy i ekonomiści.
Resort gospodarki ostrzegł w tym tygodniu, że recesja przedłuży się do przyszłego roku.
Jak dotąd rząd opierał się wezwaniom do radykalnej nacjonalizacji fabryk będących wcześniej własnością zagranicznych właścicieli, mając nadzieję na utrzymanie odrobiny konkurencji i uniknięcie legendarnej stagnacji ery sowieckiej.
Europejskie plany rezygnacji z rosyjskich dostaw energii oznaczają, że Moskwa będzie musiała wydać miliardy na nową infrastrukturę, aby skierować dostawy do klientów w Azji. Pozostaje jednak pytanie, czy ten nacisk wystarczy, aby osłabić determinację Putina.
„Widzieliśmy przykłady z innych krajów, takich jak Iran i Wenezuela, gdzie nawet długotrwałe stosowanie bardzo ekstremalnych sankcji nie zmieniło znacząco procesu decyzyjnego” – powiedziała Oksana Antonenko, dyrektor Control Risks w Londynie.