Gazeta zauważa, że po ataku Rosji na Ukrainę liczni producenci i dystrybutorzy stali w Europie wstrzymali kontraktację, obserwując rynek. Stawki za wiele towarów poszybowały nawet o 100 proc., m.in. dlatego, że klienci gotowi byli płacić każdą cenę. Niektórzy dostawcy dawali im godzinę na przyjęcie lub odrzucenie oferty.
Teraz - pisze "Puls Biznesu" - rynek się stabilizuje, przedsiębiorcy wrócili do kontraktowania dostaw. Firmy zaopatrujące się dotychczas w Rosji, Białorusi i Ukrainie znalazły kontrahentów z innych krajów.
Na rynek próbują wrócić producenci z ogarniętej wojną Ukrainy. Huty Zaporizhstal z Zaporoża, z grupy Metinvest związanej z Rinatem Achmetowem, rozpoczęły kontraktację, próbując dostarczyć prawie 140 tys. ton blach dla odbiorców w kraju i za granicą. To około 10 proc. dostawy wszystkich wyrobów stalowych, jakie trafiły w ubiegłym roku na nasz rynek.
Iwona Dybał, prezes Polskiej Unii Dystrybutorów Stali (PUDS), podkreśla jednak, że na razie dystrybutorzy zamawiają jedynie niewielką ilość wyrobów z Ukrainy, by przetestować, jak będą realizowane dostawy w czasie wojny. "Wśród dystrybutorów nie ma obecnie dużego zainteresowania materiałami z Ukrainy. Może to być spowodowane obawą o terminowość dostaw. Obecnie największą przeszkodą w kontraktowaniu zamówień są problemy logistyczne, a nie produkcyjne. Można zamawiać blachę gorącowalcowaną w kręgach z Zaporizhstalu, z dostawą zaplanowaną na czerwiec, bez ograniczeń ilościowych" – mówi Iwona Dybał.