Kolumna najemników Grupy Wagnera przemieszczała się w momencie ataku przez Woroneż z transporterami wojskowymi i co najmniej jednym czołgiem.

Miasto znajduje się niemal w połowie drogi z Rostowa nad Donem do Moskwy. Droga ta liczy około 1100 km.

Wcześniej szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn oznajmił, że jego siły zestrzeliły rosyjski helikopter wojskowy, który "otworzył ogień do cywilnego konwoju" - podała brytyjska BBC.

Brytyjski nadawca przekazał, że Prigożyn nie podał lokalizacji, w której miał mieć miejsce atak rosyjskich sił, a jego twierdzeń nie można było natychmiast zweryfikować.

Reklama

Wagnerowcy mogą "pójść na Moskwę"

W sobotę w godzinach porannych przywódca najemników poinformował, że znajduje się w kwaterze Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem i oczekuje tam na przybycie ministra obrony Siergieja Szojgu oraz szefa sztabu generalnego Walerija Gierasimowa. Zagroził, że w przeciwnym razie wagnerowcy "pójdą na Moskwę".

Pojawiły się również doniesienia, że Grupa Wagnera przejęła kontrolę nad wszystkimi obiektami wojskowymi w Woroneżu, mieście położonym 500 km na południe od stolicy Rosji.

Władimir Putin nazwał żołnierzy najemniczej Grupy Wagnera zdrajcami i zapewnił, że buntownicy poniosą odpowiedzialność przed prawem i narodem, a Rosja zostanie obroniona.

Prigożyn zadeklarował w sobotę po przemówieniu Władimira Putina, że jego bojownicy nie poddadzą się w walce z regularną rosyjską armią. (PAP)