Oficjalna rosyjska wersja, promowana przez władze głosi, że do armii garnie się mnóstwo młodych osób, bowiem każdy chce walczyć ze znienawidzoną Ukrainą. Ambitne plany rozbudowy sił zbrojnych sięgają powiększenia ich do nawet 1,5 miliona żołnierzy, a tu nagle okazuje się, jak Rosja zamierza osiągnąć tę magiczną liczbę.

Rosja chce w wojsku nawet ciężko chorych

Rąbka tajemnicy na temat rosyjskich planów dotyczących poborowych uchylił opozycyjny portal Medusa, który dotarł do poprawek zmian w przepisach o wojskowych badaniach lekarskich. W Rosji bowiem, jak i w większości krajów, służyć w armii mogły jedynie osoby zdrowe i dotychczas nawet na wschodzie zwracano na to uwagę. Jednak teraz coś zaczęło się zmieniać. Chcąc mieć w wojsku więcej osób, Rosjanie zagęszczają sito selekcji.

„W uzasadnieniu projektu wskazano, że dokument „został opracowany w celu udoskonalenia systemu badań lekarskich żołnierzy, uwzględniającego doświadczenia w prowadzeniu specjalnej operacji wojskowej” – pisze portal Medusa.

Diabeł jednak tkwi w szczegółach, a gdy się w nie wczytano, jasne się stało, że realnie chodzi o zmianę katalogu chorób, które do tej pory dyskwalifikowały poborowego do walki na froncie, czy w ogóle pozostaniu w szeregach sił zbrojnych. Jedną z nich, na którą zwracają uwagę rosyjskie media, jest bardzo łagodne potraktowanie w w nowych przepisach chorób wenerycznych, głównie różnych odmian kiły.

„Kategoria sprawności fizycznej ulega zmianie z „B” na „B-4” dla poborowych powołanych do służby wojskowej z kiłą pierwotną, wtórną i utajoną” – podaje Medusa, a oznacza to, że gdy dotychczas chory na kiłę poborowy był zwolniony ze służby w okresie pokoju, to teraz staje się zdolny do niej w takich zawodach jak: łączność, obrona przeciwlotnicza, wojska kolejowe, czy inżynieryjne. A na tym nie koniec.

Z nerwicą i psychozą można pozostać w armii Putina

Rosyjscy medycy i wojskowi pochyli się również nad chorymi na serce, przede wszystkim na osobami, u których zdiagnozowano nadciśnienie tętnicze I stopnia. Do tej pory nie musieli w czasie pokoju iść w kamasze, ale teraz z powodzeniem będą mogli pędzić życie wojskowego kierowcy, prowadzić bojowy wóz piechoty, albo zaciągnąć się do sił MSW. Zmiany dotyczyć będą też niektórych chorób neurologicznych.

„Żołnierze kontraktowi i personel zmobilizowany z umiarkowanie ciężkimi, krótkotrwałymi psychozami endogennymi, a także z „ciężkimi psychozami nerwicowymi” związanymi ze stresem i zaburzeniami somatoformicznymi oraz zaburzeniami nastroju otrzymają kategorię „B” zamiast „D” (całkowicie niezdolny do służby) i pozostaną w szeregach Sił Zbrojnych Rosji” – podaje Medusa.

Od służby w armii nie uchroni poborowego również stwierdzenie łuszczycy, która obecnie wykluczała zaciąg do wojska. Teraz lekarze będą poziomować stadium choroby i jeśli uznają, że nie jest ona zaawansowana, będzie można wziąć karabin w dłoń i ruszyć na Ukrainę. Rosyjskie MON o swych planach powiedziało co prawda jeszcze w grudniu, ale gdy nagle zaczęło pojawiać się mnóstwo negatywnych opinii, nabrało wody w usta i nie poinformowało, co dalej z kontrowersyjnymi przepisami.