Pod koniec sierpnia Państwowa Służba Statystyki Ukrainy opublikowała wyniki pierwszego półrocza ukraińskich średnich i dużych firm. Wynik finansowy, czyli dochód skorygowany o straty, średnich i dużych firm przed opodatkowaniem wyniósł łącznie 29,2 mld hrywien w porównaniu z 218,1 mld hrywien w pierwszym półroczu 2019 r.

Dochody sięgnęły łącznie 262,4 mld hrywien, co stanowiło 89,9 proc. dochodów z I półrocza zeszłego roku. Radykalnie zwiększyły się straty, które sięgnęły 233,2 mld hrywien czyli aż 316,4 proc. strat sprzed roku. Udział przedsiębiorstw ukraińskich, wykazujących straty, wzrósł z 24,9 proc. w I półroczu 2019 r. do 36,6 proc.

Straty w przemyśle

Przemysł miał 40 mld hrywien strat wobec 87 mld zysku w 2019 r. Najgorsza sytuacja jest w przemyśle przetwórczym – 24,7 mld hrywien straty. Kolejne sektory to energetyka – 23,3 mld hrywien strat i przemysł chemiczny z 13,2 mld hrywien strat.

Reklama

Na plusie były m.in. przemysł spożywczy z 6,4 mld hrywien zysku i przemysł wydobywczy, który miał 8,4 mld hrywien zysku, choć w tym ostatnim przypadku spadek w porównaniu z 2019 r. jest gigantyczny – wynik finansowy branży wyniósł wówczas 66,3 mld hrywien.

Na tle fatalnych wyników przemysłu rewelacyjnymi wynikami może pochwalić się sektor finansowy i ubezpieczeniowy – wynik finansowy wyniósł aż 110,3 mld hrywien w porównaniu z 44 mld hrywien rok wcześniej.

Jak wygląda to na poziomie lokalnym pokazują wyniki opublikowane przez administrację obwodu iwano-frankowskiego na zachodzie Ukrainy. Tamtejsze średnie i duże firmy wykazały w pierwszym półroczu straty sięgające łącznie 4,61 mld hrywien. W sumie miało je aż 42 proc. zarejestrowanych w regionie przedsiębiorstw. Prawie 3 mld hrywien z tej kwoty to straty w przemyśle. Po skorygowaniu o zyski osiągnięte przez pozostałe firmy ujemny wynik pierwszego półrocza wyniósł 3,19 mld hrywien.

Mimo to w Kijowie nie tracą optymizmu. Ministerstwo rozwoju gospodarczego, handlu i rolnictwa podało w sierpniu nowe, lepsze od poprzednich prognozy makroekonomiczne. Zgodnie z nimi inflacja w tym roku w relacji grudzień do grudnia ma wynieść 5,9 proc., niemal połowę mniej niż przewidziano w tegorocznym budżecie (11,6 proc.). Średnioroczny kurs dolara to 27 hrywien zamiast 29,5, a na koniec roku dolar miałby kosztować 28,3 hrywny (obecnie jest to 27,3-27,5 hrywien). Mniejszy niż zakładano ma być także deficyt bilansu handlowego Ukrainy na poziomie 5,4 mld dolarów, a nie 8,3 mld dolarów.

Niezbyt pomocna dłoń

Sytuację firm miał poprawić program ulgowego kredytowania „5-7-9”, ogłoszony przez prezydenta Wołodymyra Zelenskiego. Program opracowano jeszcze w grudniu zeszłego roku. Miał dać impuls gospodarce oraz zachęcić biznes do inwestowania i tworzenia nowych miejsc pracy. Zamieniono go na koło ratunkowe dla tych, którzy ucierpieli z powodu pandemii. Jednym z wymogów jest dobra historia kredytowa, ale jej posiadanie graniczy z cudem, więc zdecydowana większość biznesu nie ma szans na takie kredyty.

Przeszkody w uzyskiwaniu tanich kredytów stworzono sztucznie, aby nie dawać tym, którzy potrzebują.

„Stworzono taki system biurokratyczny, że firmy liczące na ulgowe kredyty, nie są w stanie spełnić wymogów formalnych banków odnośnie sprawozdawczości, potrzebnych dokumentów, modelu biznesowego, stopnia ryzyka oraz innych kryteriów, które zadowoliłyby banki” – ocenia prawnik Dmytro Jowdij. „Myślę, że wszystkie przeszkody są stworzone sztucznie, żeby w rzeczywistości nie dawać tanich kredytów wszystkim, którzy ich potrzebują i są w stanie je spłacić. Faktycznie udzielają ich wybranym, a większości przedsiębiorców uniemożliwiono ich otrzymanie z powodów formalnych” – komentował.

Liczby potwierdzają obawy

Z prawie 2 mld hrywien przewidzianych w budżecie na pokrycie różnicy między standardowym oprocentowaniem banków komercyjnych a preferencyjnymi kredytami, udzielanymi w ramach rządowego programu, wydano do sierpnia już trzy czwarte. Mimo że kredyty otrzymało zaledwie niespełna 2,5 tys. małych i średnich firm.

Według stanu z czerwca 24,7 tys. firm zdecydowało się wystąpić o kredyt w ramach prezydenckiego programu. Warunki spełniało zaledwie 3,5 tys. wniosków, z czego aż 1500 odrzucono. To oznacza, że preferencyjny kredyt otrzymał zaledwie co dwunasty występujący o niego przedsiębiorca.

Według danych ministerstwa finansów w 60 proc. przypadków banki odmawiają udzielenia kredytu ze względu na złą historię kredytową firmy, działalność 12 proc. firm nie odpowiada programowi, a 11 proc. przedstawiło w banku wadliwy biznesplan.

„Ten program nie ma szans. I to nie stawka oprocentowania jest głównym problemem. Kredytobiorca powinien mieć rynki zbytu dla towarów i usług, inaczej nie da rady spłacić kredytu. Tymczasem rządowi nie udało się pobudzić popytu. W dodatku program nie uwzględnia tego, że znaczna część ukraińskiego biznesu działa w szarej strefie.

Małemu biznesowi nie opłaca się pracować legalnie, więc wchodzi w szarą strefę, a będąc w niej staje się niepożądanym klientem dla banków, bo te nie widzą realnych obrotów. Dlatego dwa główne zadania to zmniejszenie obciążenia podatkowego na fundusz płac i stymulowanie popytu. Dodatkowo małemu biznesowi trzeba pomóc z zabezpieczeniem kredytu, bo zazwyczaj nie ma wystarczającego majątku pod zastaw” – ocenia ekonomista Borys Kuszniruk.

Podwyżki na horyzoncie

Tymczasem na ukraińskich przedsiębiorców czeka kolejne wyzwanie, a w zasadzie cała seria. Pod koniec sierpnia ukraiński parlament uchwalił podniesienie płacy minimalnej i od 1 września wynosi ona 5000 hrywien, czyli ok. 750 zł. Prezydent Wołodymyr Zelenski już zapowiedział dalsze podwyżki – na początku przyszłego roku minimalne zarobki mają wynieść 6 tys., a w połowie roku 6,5 tys. hrywien.

„Zaproponowane zmiany będą stymulowały wzrost popytu i umożliwią wyjście z cienia „szarych” zarobków. To pozwoli zwiększyć wpływy do Funduszu Emerytalnego, wzmocnić stabilność systemu budżetowego i emerytalnego, a także poprawić ochronę pracowniczych oraz socjalnych praw obywateli” – komentował decyzję minister finansów Siergiej Marczenko.

50 proc. rynku pracy znajduje się w szarej strefie, a mały i średni biznes płaci w sposób kombinowany.

„Na Ukrainie płaca minimalna nie jest instrumentem polityki społecznej państwa. W warunkach, kiedy 50 proc. rynku pracy znajduje się w szarej strefie, a mały i średni biznes płaci pensje w sposób kombinowany (płaca minimalna plus wypłata w kopertach), podwyższenie płacy minimalnej nie prowadzi do wzrostu realnych dochodów Ukraińców” – ocenia ekonomista Ołeksij Kuszcz.

Teoretycznie powinno to pozytywnie odbić się na dochodach budżetu, pytanie jednak, czy ukraiński biznes to wytrzyma, tym bardziej że prognozowany wzrost jest znacznie wyższy od wzrostu efektywności pracy. Oznacza to, że pracodawcy do pomysłu rządzących będą musieli dokładać. A tymczasem wyniki pierwszego półrocza pokazały, że nie bardzo mają z czego.

Rząd ma problem

Dla ukraińskich przedsiębiorców liczących straty iskierką nadziei było ostatnio orzeczenie Sądu konstytucyjnego (KSU), który rozpoznawał skargę sędziów Sądu Najwyższego na wprowadzone w związku z kwarantanną ograniczenia zarobków sędziów i uznał je za niekonstytucyjne.

W opublikowanym pod koniec sierpnia orzeczeniu znalazł się także zapis przełomowy dla ukraińskich przedsiębiorców dotkniętych wprowadzoną przez rząd i przedłużoną do 1 listopada kwarantanną.

“Konstytucyjny Sąd Ukrainy ogłosił, że ograniczenie konstytucyjnych praw i wolności obywatela jest możliwe w wypadkach wskazanych przez Konstytucję Ukrainy. Takie ograniczenie może być wprowadzane wyłącznie ustawą – aktem uchwalonym przez Radę Najwyższą Ukrainy, jako jedynym organem ustawodawczej władzy na Ukrainie. Ustanowienie takiego ograniczenia aktem podustawowym jest sprzeczne z Konstytucją Ukrainy” – orzekł KSU.

Decyzja sądu konstytucyjnego oznacza, że Ukraińcy, w tym przedsiębiorcy, którzy na ograniczeniach wprowadzonych przez rząd bez zgody parlamentu stracili krocie, mają otwartą drogę do pozywania rządu o odszkodowania za straty wywołane wprowadzeniem kwarantanny w sposób uznany za niekonstytucyjny.

Michał Kozak