"Za mojej kadencji pozbędziemy się wszystkich oligarchów, dawałem takie słowo i do tego zmierzam" - oświadczył Zełenski, cytowany przez Interfax-Ukraina.

"Jeśli odczuję sprzeciw nie tylko ze strony wielkiego biznesu (...), jeśli będę widział wpływ tych ludzi na parlament Ukrainy, by nie głosował, (...) zmieniał albo przeciągał ten projekt, to będę wtedy potrzebował poparcia. A jeśli nie będę miał poparcia parlamentu, pozostaje mi najważniejsze poparcie - społeczeństwo. I wtedy poddam sprawę oligarchów pod referendum" - zaznaczył.

Prezydent podkreślił przy tym, że liczy na to, iż w parlamencie znajdzie się wystarczająca liczba głosów, by przyjąć jego projekt.

Wniesiony w ubiegłym tygodniu do parlamentu dokument przewiduje m.in. utworzenie rejestru oligarchów. Osoby uznane za oligarchów nie będą mogły wpłacać pieniędzy na rzecz partii politycznych i nabywać obiektów w ramach wielkiej prywatyzacji. Nowe prawo miałoby obowiązywać przez 10 lat i "ma być pierwszym krokiem do likwidacji oligarchicznego systemu na Ukrainie" - twierdzi biuro prezydenta Ukrainy.

Reklama

Nie wiadomo, ile osób miałoby trafić na tę listę. Minister sprawiedliwości Ukrainy Denys Maluska w jednym z programów telewizyjnych powiedział, że kryteria oligarchy spełniają na pewno były prezydent i lider partii Europejska Solidarność Petro Poroszenko oraz biznesmen Ihor Kołomojski, uważany przez niektórych za patrona Zełenskiego.