Ambasador Cichocki, który w niedzielę łączył się z Polsat News podkreślił, że ostania noc jak i niedzielny poranek był ciężki w Kijowie, ponieważ miast było ostrzeliwane przez rosyjską ciężką artylerię, a także przez systemy rakietowe Grad. Dodał, że były próby desantu, działają też grupy dywersyjne. "Ale miasto - według zapewnień władz Kijowa - jest pod pełną kontrolę Ukraińców" - podkreślił.

Cichocki dodał, że otrzymuje regularne zapytania i prośby od obywateli polskich, którzy przebywają w ukraińskiej stolicy.

"Korzystając z okazji pragnę ponowić apel, aby Polacy w Kijowie pozostawali w bezpiecznych miejscach, nie wychodzili na ulice. Ewakuacje już od dłuższego czasu są niemożliwe - technicznie chociażby - bo miasto jest podzielone barykadami, ale też niebezpieczne, bo działają grupy dywersyjne. Dzisiaj nad ranem jedna z tych grup rozstrzelała samochód z cywilami, zginęła 7 letnia dziewczynka" - powiedział.

Ambasador przekazał, że od soboty dużo próśb dotyczy też pomocy obywatelom Polski, którzy znajdują się na przejściach granicznych po stronie ukraińskiej. Zapewnił, że ambasada, jak i konsulat, robią wszystko by pomóc, ale jest to też fizyczne bardzo trudne. "Ci funkcjonariusze ukraińscy musieliby z tłumu wychwytywać polskich obywateli (...) Rozumiemy, że jest zimno, że bardzo długo to trwa, ale też proszę zrozumieć, że te osoby na przejściach są już i tak znacznie bardziej bezpieczne" - powiedział.

Reklama

Cichocki dodał, że osoby, które chcą przekroczyć granicę powinny przemyśleć ewentualne zatrzymanie się we Lwowie, bądź w bliskim granicy mieście - zatrzymać się w hotelu lub w centrach uchodźczych - i tam poczekać aż sytuacja na przejściach się unormuje.