Rosjanie we wtorek postanowili jednoznacznie uniemożliwić Ukraińcom podejście na południe od Chersonia w kierunku Krymu. Najpierw – w listopadzie 2022 r. – wycofali się z miasta, które jest położone na prawym brzegu Dniepru, co uniemożliwiałoby im obronę ze względu na odcięcie dostaw. Teraz izolują garnizon od frontu szerokim pasem wody.

Tama w Nowej Kachowce została zaminowana jesienią ub.r., jeszcze przed wycofaniem się Rosjan z Chersonia. Można więc założyć, że Ukraińcy zdawali sobie sprawę, że przed planowaną kontrofensywą zostanie wysadzona. Musieli również uwzględniać taki wariant, gdy kreślili kierunki natarcia. Sami doskonale wiedzą, że woda ma znaczenie strategiczne. W lutym 2022 r. pozwoliła im obronić Kijów po tym, jak wysadzili tamę na rzece Irpień w okolicach położonego na północ od stolicy Demidowa. Skala tamtego działania była nieporównywalna – wtedy zatopiono jedną wieś i 50 domów, dziś w strefie zagrożenia jest 80 miejscowości i kilkadziesiąt tysięcy ludzi. W dużym stopniu decyzja z lutego zmieniła losy wojny. Rosjanie wytracili impet i nie przejęli kontroli nad drogą P02, prowadzącą do dzielnicy Obołoń od północy Kijowa. Ich przekierowane natarcie utknęło w Buczy i Irpieniu.

Cały artykuł przeczytasz w wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej" na długi weekend i na eGDP.