Z frontu wschodniego na Ukrainie z dnia na dzień docierają coraz bardziej niepokojące wiadomości o utracie przez obrońców kolejnych miejscowości. Wszystko dlatego, że Rosjanie cały swój wysiłek wojenny skupili teraz w Donbasie, który stał się ich głównym celem.
Front na Ukrainie pęka. Rosjanie bliżej dwóch dużych miast
Tylko w ostatnich dniach ukraińskie źródła, informujące o sytuacji na froncie potwierdziły, że armia rosyjska posunęła się do przodu na kilku odcinkach, zajmując wsie w drodze do Siewierska i Torecka. Siewiersk znalazł się już niemal w rosyjskich kleszczach, a obserwatorzy obawiają się, że niedługo walki przeniosą się na ulice tego miasta. Obrońcom udało się na tym odcinku chwilowo powstrzymać zapędy Rosjan, ale głównie dzięki rzuceniu do boju oddziałów z 10. Samodzielnej Brygady Górsko-Szturmowej.
Siewiersk, czyli miasto, które przed wojną zamieszkiwało około 11 tysięcy mieszkańców, to dopiero preludium tego, co szykować mają Rosjanie. Celem ich operacji ma być zajęcie dwóch o wiele większych ośrodków miejskich, do których powoli się zbliżają – Kramatorska i Słowiańska. Tam jednak ze strony obrońców czekać ma ich ciepłe przyjęcie.
- Rubież Kramatorsk-Słowiańsk jest przygotowana do obrony, bo tam są duże ośrodki hutnicze i można je porównać do Mariupola. Natomiast nie zmienia to faktu, że Rosjanie krok po roku zdobywają to, co jest celem strategicznym, czyli Donbas. Rosjanie o tym wiedzą, że Ukraińcy doskonale przygotowali do obrony Kramatorsk i Słowiańsk. I mają świadomość, że za zdobycie tych miast zapłacą bardzo wysoką cenę, ale są gotowi poświęcić wiele swojego wojska – mówi Forsalowi generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
Generał: Pod koniec lata Rosja grozi ofensywą
Kramatorsk przed wojną zamieszkiwało około 150 tysięcy mieszkańców, zaś położony tuż obok Słowiańsk jest od niego niewiele mniejszy. W ocenie ekspertów, Ukraińcy od dawna mieli przygotowywać tam pozycje obronne, starając się wykorzystać do tego infrastrukturę przemysłową, która tak dała się we znaki Rosjanom, kiedy w Mariupolu musieli walczyć o każdy metr terenu. Teraz jednak, patrząc na wzrastający nacisk na pozycje obrońców i fakt, że Ukraińcom zaczyna brakować sił, Rosja może szykować się do zadania decydującego ciosu. Będzie on tym mocniejszy, im bliżej będzie do potencjalnych negocjacji pokojowych.
- Potencjał, jaki mają Ukraińcy jest niewystarczający, aby przykryć całą granicę i oni muszą być przygotowani na to, że Rosjanie będą chcieli zrobić jakiś finał tej ofensywy przy końcu lata. Będą chcieli za wszelką cenę, jeszcze przed jesienią, osiągnąć swoje cele strategiczne – mówi generał Skrzypczak.
Putin potroi wysiłki na froncie
A sygnały, że obydwie strony mogłyby zasiąść do rozmów, zaczęły padać nawet ze strony ukraińskiej, tym bardziej, że nie wiadomo, jak potoczą się losy tej wojny, gdy zmieni się gospodarz Białego Domu. Ewentualne zwycięstwo Donalda Trumpa może postawić Ukraińców pod ścianą i nie dać innego wyjścia, jak tylko zasiąść do rozmów z Putinem, czego efektem może być konieczność oddania części terytorium Ukrainy.
Dlatego też, aby żądania Putina nie były zbyt wygórowane i nie rozpoczynał rozmówi jako właściciel całego Donbasu, w ocenie generała Skrzypczaka, Ukraińcy nie mają teraz zbyt wielu możliwości manewru, a na froncie muszą skupić się na konkretnych działaniach.
- Jeżeli Ukraińcy chcą utrzymać jeszcze choćby część wschodniej Ukrainy, czyli tę przed Dnieprem, to muszą dobrze przygotować się do obrony. Bo jeżeli nie będą mieli potencjału, którym będą w stanie się obronić, to utracą Ukrainą i to aż do Dniepru. Czyli teraz skupienie się na spowolnieniu tempa natarcia armii rosyjskiej i odtwarzanie swoich odwodów, by móc reagować w sytuacji, bo gdy będzie zbliżała się chwila negocjacji pokojowych, to Putin podwoi, albo potroi swoje wysiłki, aby osiągnąć cele – mówi generał.