Kiedy na początku sierpnia zaczynała się ukraińska ofensywa w obwodzie kurskim, większość komentatorów oraz ukraińskich wojskowych jasno dawała do zrozumienia, jaki jest jej cel. Chodzić miało o odciągnięcie jak największej liczby wojsk rosyjskich z Donbasu, by Rosja nie była w stanie zagrozić Pokrowskowi.

Czy Ukraina naprawdę zatrzymała atak Rosjan?

Jednak po ponad miesiącu walk widać, że choć włam na tereny rosyjskie się udał i obecnie również pod Kurskiem obydwie strony szykują się do wojny pozycyjnej, to nie do końca wszystko poszło po myśli Ukraińców. Z dostarczanych przez ukraińskie dowództwo informacji wynikają niekiedy sprzeczne rzeczy, a przykładem są chociażby zapewniania głównodowodzącego, generała Syrskiego, jakoby w ostatnich dniach Rosjanie nie posunęli się ani o krok w stronę szykującego się do obrony Pokrowska.

Zaledwie kilka chwil po ich wypowiedzeniu, głośno zrobiło się o próbach kontrataku 5 ukraińskich brygad i to właśnie pod Pokrowskiem, a celem natarcia miało być...powstrzymanie postępów Rosjan. Po zaledwie kilku dniach kolejni ukraińscy wojskowi, w optymistycznych słowach relacjonujący to, co dzieje się na froncie, przedstawiają przyszłość Pokrowska, do którego rzekomo Rosjanie mają nie dać rady dojść.

- Walki miejskie w Pokrowsku, cała bitwa o Pokrowsk, będzie tą, w której wyczerpią się ostatnie rezerwy Rosjan – zapewnia w rozmowie z dziennikarzami Radia NV, Jewhen Dykij, były dowódca w batalionie Aidar.

Zalew sprzecznych informacji jasno wskazuje na to, że na wschodzie nie dzieje się dobrze. W ocenie generała Waldemara Skrzypczaka, Ukraińcy wpadli we własną pułapkę.

Ukraińcy wpadli we własną pułapkę

Wojskowy zwraca uwagę na obwód kurski, do którego włamanie miało być tak wielkim ukraińskim sukcesem. Dziś jednak inaczej widzi to, co się tam dzieje.

- Dla mnie zagadką jest to, że Rosjanie nie uderzają na Ukraińców w Kursku. Dlaczego? Ja sądzę, że dlatego tak się dzieje, iż Ukraińcy w zasadzie Rosjanom tam nie przeszkadzają. Trzymają tam swoje wojska i to są te wojska, które by mogły być użyte na przykład w Pokrowsku. Więc Rosjanie świadomie to robią i to nie jest tak, że Ukraińcy odciągnęli Rosjan ze wschodu, ale to raczej Rosjanie zgadzają się na to, aby Ukraińcy sami się odciągnęli na Kursk. I nic nie robią, bo wiedzą, że na kierunku kurskim Ukraińcy nic im już nie zrobią – mówi Forsalowi generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.

Nie zachwyca się również doniesieniami o kontratakach 5 ukraińskich brygad pod Pokrowskiem. Zaznacza, że są to świeże jednostki, dopiero co powołane do życia, które jeszcze nie otrzaskały się z wojennym rzemiosłem, ale mimo tego wysłanie ich na pokrowski odcinek frontu było konieczne. W przeciwnym bowiem razie Ukraińcy mieliby poważny problem.

- Ukraińcy chcieli zatrzymać rosyjskie natarcia sztyletowe na południu i na północy i w sumie jest to uzasadnione, bo one są największym zagrożeniem. Te uderzenia powodują, że Rosjanie ominą Pokrowsk i pójdą w kierunku rejonu fortecznego Kramatorsk-Słowiańsk, co jest największym zagrożeniem dla ukraińskiej obrony – mówi wojskowy.

Nie przesądza on oczywiście, że Ukraina nie ma jeszcze jakiegoś asa w rękawie i daje do zrozumienia, że może nas jeszcze zaskoczyć. Nie wiąże jednak uderzenia 5 ukraińskich brygad z początkiem operacji, jaka mogłaby doprowadzić do okrążenia rosyjskich wojsk, nacierających w kierunku Pokrowska.

- Pięć brygad to za mało na kocioł i teraz sami muszą uważać, aby Rosjanie nie zrobili im kotła – ostrzega generał.