Trwająca od kilku tygodniu wzmożona rosyjska ofensywa spowodowała, że Ukraina zmuszona była poszukać sposobów, by przyciągnąć do armii kolejne osoby, bez konieczności ogłaszania powszechnej mobilizacji wszystkich dorosłych. Jeden z nich połączono z próbą naprawy gospodarki.
Walcz, lub pracuj – ukraiński pomysł na finanse państwa
Koncepcja pod nazwą „Walcz, lub pracuj” narodziła się jeszcze latem, kiedy dokładnie przyjrzano się ukraińskiemu rynkowi pracy. Rządzący zauważyli wówczas, że jest tragicznie, a miliony pracowników albo wybrało emigrację, albo uciekło do szarej strefy. Jak informował w sierpniu ukraiński premier, od chwili rosyjskiej napaści nagle w tajemniczy sposób zniknęło 3,5 miliona legalnych miejsc pracy, a PKB kraju spadło w ciągu roku o 30 proc.
Wyliczono wówczas, że aby efektywnie móc wspierać walczące na froncie wojsko, finansując je w dużej części z podatków, konieczne jest, by w gospodarce było przynajmniej 10 mln. legalnych miejsc pracy. A tymczasem w 2024 roku było ich zaledwie 8 mln. Nie wszyscy jednak wyjechali poza granicę kraju, ale jak się szacuje, firmy około 2 mln z nich postanowiły przenieść do tzw. szarej strefy. Teraz zabrano się za wszystkich tych, którzy w oczach państwa są „bezrobotnymi”, nawet, jeśli gdzieś nielegalnie pracują.
Bezrobotni pierwsi założą mundur
Aby sobie z tym problemem poradzić, rozpoczęto zakrojoną na szeroką skalę wysyłania wezwań do wojska do wszystkich tych osób, które podlegają takiemu obowiązkowi, a jednocześnie nie mają legalnego zatrudnienia.
- Na dzień dzisiejszy 98 proc. wysyłanych wezwań kierowanych jest do osób, które nie płacą ani jednej hrywny podatku i nie są nigdzie zarejestrowane. W pierwszej kolejności, w ramach mobilizacji trafiają one dziś do osób niepracujących, czyli bezrobotnych – pochwalił się premier Denys Szmyhal, przemawiając podczas Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Kijowie.
Założenie systemu wydaje się być proste – aby nie trafić na front, warto będzie podjąć legalną pracę i zacząć płacić podatki, lub wymusić na pracodawcy, by taki etat zorganizował. W zamyśle ukraińskich władz, nowy system ma nie tylko przyczynić się do zwiększenia liczby poborowych, ale przed wszystkim naprawić rynek pracy.