Brytyjski rząd zdecyduje w czerwcu czy kontynuować rozmowy z Unią Europejską, czy z nich zrezygnować i przygotowywać się do relacji handlowych na warunkach Światowej Organizacji Handlu, co w praktyce oznacza brexit bez umowy.

Takie stanowisko gabinet Borisa Johnsona ujawnił w przestawionym w czwartek mandacie negocjacyjnym na rozmowy o przyszłych relacjach, które rozpoczną się w przyszłym tygodniu.

Decyzję o ewentualnym porzuceniu negocjacji Londyn podejmie, jeżeli nie zostaną poczynione - jak to określono - "dobre postępy" w takich dziedzinach jak usługi finansowe i wymiana danych, które rząd Johnsona uważa za najłatwiejsze do wynegocjowania.

KE odnotowuje ogłoszenie mandatu negocjacyjnego przez Wielką Brytanię

Komisja Europejska odnotowała przedstawienie przez Wielką Brytanię stanowiska w sprawie negocjacji z UE przyszłych relacji, ale odmówiła skomentowania dokumentu. Główny negocjator Michel Barnier podkreślił, że UE będzie się trzymać wszystkich swoich wcześniejszych zobowiązań.

Reklama

"Odnotowujemy tekst, który został opublikowany dziś przez Wielką Brytanię. (...) Przeanalizujemy go, ale na tym etapie nie mamy komentarzy co do jego meritum. Czekamy na negocjacje, które zaczną się w najbliższy poniedziałek i wtedy będziemy dzielić się naszym spojrzeniem z negocjatorami ze strony Zjednoczonego Królestwa" - powiedziała w czwartek na konferencji prasowej w Brukseli rzeczniczka KE Dana Spinant.

Unijni ministrowie ds. europejskich przyjęli mandat do rozmów o przyszłych stosunkach z Wielką Brytanią we wtorek. Wskazuje on na konieczność utrzymania równych zasad działania w różnych dziedzinach, od pomocy publicznej po standardy pracy i standardy socjalne dla firm działających w Wielkiej Brytanii i UE. W zamian UE oferuje Wielkiej Brytanii całkowicie wolny handel beż żadnych ceł, czy kwot taryfowych.

Stanowisko ogłoszone w czwartek przez Brytyjczyków zakłada, że negocjatorzy z tego kraju odejdą od rozmów, jeśli w ciągu czterech miesięcy nie będzie w nich postępu. Barnier, który zareagował na to na Twitterze napisał, że UE będzie się trzymać swoich wcześniejszych zobowiązań z deklaracji politycznej, co do przyszłych relacji. Została ona uzgodniona ze stroną brytyjską jeszcze przed wyjściem tego kraju z UE.

Rzeczniczka KE przypomniała, że w połowie roku (dokładnie w czerwcu) przewidziane jest spotkanie, żeby ocenić na jakim etapie są negocjacje. "To jest prawdopodobnie bardzo uczciwy harmonogram, by ocenić jakie są szanse na porozumienie i jakiego rodzaju miałaby to być umowa" - zaznaczyła.

KE nie chce ujawniać informacji, czy podobnie jak w trakcie pertraktacji brexitowych w instytucji tej powołano również komórkę ds. przygotowań na wypadek braku porozumienia. "W ciągu kilku dni będziemy rozpoczynać negocjacje. Byłoby przedwczesne, by spekulować na temat rezultatu tych negocjacji. Nie chciałbym przeskakiwać do wniosków na temat ich wyniku, a tym bardziej przewidywać, że mogłoby nie być porozumienia" - mówiła rzeczniczka KE. Zastrzegła, że instytucja, którą reprezentuje "utrzymuje zdolność" do ewentualności braku porozumienia.

Rozmowy, które zaczną się w poniedziałek mają potrwać do czwartku. Wówczas KE ma przekazać informacje czy i jaki udało się zrobić w nich postęp.

>>> Czytaj też: Jak nie brexit, to koronawirus. Odbicie w niemieckiej gospodarce coraz bardziej się oddala