Sadoś na ostatnim posiedzeniu ambasadorów państw członkowskich przy UE przedstawił informacje na temat ogromnych ofiar, jakie poniosła Ukraina od początku stycznia tego roku na skutek rosyjskich ataków i bombardowań.

„Nie rozumiemy, dlaczego od miesiąca KE nie przedstawiła projektu. (…)Te sankcje były też zapowiedziane podczas spotkania kolegium komisarzy z rządem ukraińskim i podczas szczytu UE-Ukraina w Kijowie” – powiedział PAP.

Jak dodał, Polska zgłosiła konkretne propozycje nowych sankcji, podobnie jak Litwa i Estonia.

„Nie rozumiemy, dlaczego prezydencja szwedzka w UE nie pracuje nad tymi propozycjami. (…) W zeszłym tygodniu wyznaczonych zostało kilka spotkań stałych przedstawicieli, które były w ostatniej chwili odwoływane. Tracimy bardzo cenny czas, za który codziennie Ukraina płaci ofiarami cywilnymi, zniszczeniami infrastruktury czy dziećmi, które są porywane do Rosji” – wskazał.

Reklama

Jak dodał, będzie to jednym z głównych tematów szczytu UE, który odbędzie się w tym tygodniu w Brukseli. „Dochodzą do nas bardzo niepokojące informacje na temat przygotowań Rosji do ofensywy, która mogłaby się rozpocząć już w bardzo krótkim czasie. Jesteśmy tą sytuacją bardzo zaniepokojeni. Nie rozumiemy, dlaczego wbrew medialnym zapowiedziom nie ma realnych prac nad projektem pakietów sankcyjnych” – powiedział.

Co więcej, z nieoficjalnych informacji PAP wynika, ze część państw członkowskich apeluje o poluźnienie sankcji dla niektórych sektorów objętych sankcjami. Są wśród nich m.in. Holandia i Portugalia.

"Nie zgadzamy się na rozszczelnienie obecnego systemu sankcyjnego" - powiedział Sadoś.

Dziewiąty pakiet sankcji UE został przejęty w grudniu. Choć państwa członkowskie, które są zwolennikami ostrzejszej polityki sankcyjnej wobec Rosji, nie były z niego do końca zadowolone, o jego przyjęciu zadecydowało przekonanie, że z końcem roku UE musi pokazać jedność w tej spawie. W rezultacie część krajów zgodziła się na ustępstwa i rezygnację z części postulatów, żeby uzyskać konsensus unijnej "27-ki".

Polska w styczniu przekazała Komisji Europejskiej i państwom członkowskim swoje propozycje dotyczące 10. pakietu sankcji wobec Rosji i kolejnego wobec Białorusi.

W propozycji, którą polscy dyplomaci przedłożyli w Brukseli, Polska chce wykluczenia rosyjskich firm i podmiotów z systemu UER (ang. Upstream Emission Reduction), który zakłada handel certyfikatami emisji przy wydobyciu węglowodorów. Inwestycje w infrastrukturę wydobywczą na terenie Rosji prowadzone przez Gazprom pozwalają na sprzedaż UER, co stanowi dochód rosyjskiego budżetu. Obecnie sankcje nie zakazują jednoznacznie handlu uprawnieniami podmiotom z udziałem kapitału rosyjskiego; Polska domaga się tego.

Co więcej Polska postuluje wprowadzenie zakazu importu z Rosji diamentów, kauczuku, wapna i mas bitumicznych.

Domaga się też zakończenia współpracy z Rosją w obszarze energii nuklearnej, jak również nowych sankcji w sektorze finansowym, w tym odcięcia od systemu SWIFT banków nieobjętych wcześniejszymi pakietami, w tym Gazprombanku i Alfa Banku oraz zakazu transferu dolarów do Rosji.

Wśród postulatów, które widziała PAP, znalazło się też rozszerzenie sankcji na rosyjskie statki oraz wprowadzenie restrykcji na dostarczanie usług w zakresie oprogramowania IT.

Polska domaga się też objęcia zakazem importu z Białorusi mebli, asfaltu i materiałów bitumicznych, kauczuku, produktów ze szkła i filtrów do papierosów. Chce też rozszerzenia sankcji w sektorze transportu, postulując wprowadzenie zakazu transportu dóbr z wykorzystaniem naczep zarejestrowanych na Białorusi i w Rosji.

Polska domaga się też dalszych sankcji indywidualnych na ludzi powiązanych z sektorem wojskowym oraz propagandystów Kremla.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)