Trump nie wchodzi w szczegóły, chce osiągnąć cel, jakim jest pokój

Prof. Płudowski pytany o strategię prezydenta USA Donalda Trumpa ws. zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej powiedział, że nie doszukuje się wielkiej strategii. W jego ocenie Trump nie wchodzi w szczegóły, za cel postawił sobie doprowadzenie do pokoju i pozwala prowadzić negocjacje swojemu wysłannikowi Stevowi Witkoffowi.

Według eksperta Witkoff ma większy wpływ na kształt planu pokojowego od szefa amerykańskiego MSZ Marco Rubio. Jak podkreślił, Witkoff, który wcześniej działał w branży deweloperskiej, ma podejście czysto biznesowe, nie jest typowym dyplomatą, przez co negocjacje mają „dość surowy przebieg”.

Amerykanie nie ukrywają: chodzi o powrót do prowadzenia biznesu z Rosją

- Amerykanie raczej nie ukrywają - aczkolwiek wszystkiego też nie ujawniają - że chodzi o jak najszybsze zakończenie tej wojny po to, żeby Stany Zjednoczone i Rosja mogły prowadzić ze sobą biznesy. (...) USA chcą wrócić do polityki, w której to Stany Zjednoczone z Rosją dzielą się strefami wpływów, oczywiście biorąc pod uwagę Chiny. Natomiast Europa jest tutaj spychana na trzeciorzędną pozycję i nie uczestniczy w tych negocjacjach - zauważył prof. Płudowski.

Jego zdaniem, USA nie dążą do pełnego izolacjonizmu, lecz wycofania się z ponoszenia bezpośrednich kosztów pełnienia dla Europy roli „starszego brata”. To, w jego ocenie, również wycofanie się z dotychczasowego mówienia o szerzeniu wartości amerykańskich, takich jak demokracja - tylko czysta walka o wpływy, interesy i zasoby, bez ukrywania motywów.

- Trump z taką otwartą przyłbicą po prostu mówi: chcemy waszych pierwiastków, chcemy waszych zasobów, chcemy mieć udział w tym biznesie - podkreślił ekspert.

Czy Witkoff zdradził USA?

Pytany o doniesienia, według których Witkoff doradzał najważniejszym rosyjskim urzędnikom jak rozmawiać z prezydentem Trumpem, a tzw. amerykański plan pokojowy był jedynie tłumaczeniem planu podsuniętego przez Rosjan, profesor podkreślił, że może to wynikać z pragmatyzmu doradcy Trumpa.

- Tak jak większość Amerykanów, myśli pragmatycznie i jeśli już się czymś zajmuje, to chce, żeby jego działalność odniosła sukces. W związku z tym troszeczkę pomaga drugiej stronie po to, żeby pozytywnie zakończyło się to, czym się zajmuje, żeby ostatecznie też mógł powiedzieć, że odniósł sukces - uważa prof. Płudowski.

W jego ocenie działań Witkoffa niekoniecznie należy rozpatrywać w kategorii jakiejś formy zdrady czy bycia rosyjskim agentem i innych kategorii, którymi byśmy myśleli po zimnej wojnie - tylko zwyczajnie realistycznego, czysto biznesowego podejścia.

W niedzielę przedstawiciele USA i Ukrainy odbyli trwające około czterech godzin rozmowy na Florydzie, które mają na celu zakończenie wojny pomiędzy Rosją a Ukrainą. Uczestniczący w nich szef amerykańskiego MSZ określił rozmowy jako „produktywne”, choć podkreślił, że „wciąż pozostaje wiele do zrobienia”. Stronę amerykańską prócz Marco Rubio reprezentowali: specjalny wysłannik prezydenta Donalda Trumpa Steve Witkoff i zięć prezydenta Jared Kushner, którzy według portalu Axios mają przedstawić we wtorek przywódcy Rosji Władimirowi Putinowi projekt planu pokojowego. Na czele ukraińskiej delegacji stał Rustem Umierow, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RBNiO).

Przywódca Rosji Władimir Putin i wysłannik prezydenta USA Steve Witkoff spotkają się w Moskwie we wtorek po południu.

Adrian Kowarzyk