Prezydent USA Donald Trump powtórzył w piątek teorię, że Kijów ingerował w amerykański proces wyborczy w 2016 roku. Stwierdził, że Ukraina "ścigała go" i "nienawidziła", faworyzując jego kontrkandydatkę Hillary Clinton.

Stanowisko prezydenta jest sprzeczne z zeznaniami jego byłej doradczyni ds. Rosji i bezpieczeństwa narodowego Fiony Hill. Oznajmiła ona w czwartek w Kongresie, podczas przesłuchań w sprawie ewentualnego impeachmentu prezydenta, że teza, iż to Ukraina ingerowała w wybory w USA, to "fikcyjna narracja, która jest propagowana przez rosyjskie służby bezpieczeństwa".

"Ukraina mnie nienawidziła. Ścigali mnie w wyborach. Chcieli, by wygrała Hillary Clinton" - stwierdził w rozmowie z Fox News prezydent USA. Jego zdaniem strona ukraińska uzyskała dostęp do serwera Partii Demokratycznej. "Kiedy wygrałem, to nagle stali się tacy mili (...)" - dodał.

"Dlaczego mamy dawać setki miliony dolarów krajom o takim poziomie korupcji?" - mówił Trump o Ukrainie. Pytał też, dlaczego kraje europejskie, w tym Niemcy i Francja, nie pomagają finansowo władzom tego państwa.

W ocenie Trumpa podczas mijającego tygodnia przesłuchań w sprawie ewentualnego impeachmentu Demokraci "wyglądali jak głupcy", a oglądający je Ukraińcy "muszą myśleć, że jesteśmy w tym kraju szaleni".

Reklama

"Powiem tak, on jest chorym szczeniakiem. Jest bardzo chory. Wszystko wymyśla" - mówił o szefie komisji do spraw wywiadu w Izbie Reprezentantów Adamie Schiffie, który przewodniczy przesłuchaniom w sprawie afery ukraińskiej i impeachmentu.

"Chcę zobaczyć Adama Schiffa zeznającego o sygnaliście, który jest fałszywym sygnalistą" - stwierdził Trump i dodał, że "wie dokładnie kim on jest".

W wywiadzie prezydent uznał również, że śledztwo w Izbie Reprezentantów USA jest upartyjnione. Szefową Izby Reprezentantów Nancy Pelosi nazwał "szaloną jak pluskwa".

Zapowiedział "historyczne" rezultaty śledztwa prokuratury generalnej w sprawie przyczyn rozpoczęcia dochodzenia specjalnego prokuratora Roberta Muellera w kwestii ingerowania Rosjan w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku.

W kontrolowanej przez Demokratów Izbie Reprezentantów toczy się śledztwo, które ma ustalić, czy istnieją podstawy do odsunięcia prezydenta od władzy. Dochodzenie prowadzą komisje spraw zagranicznych, wywiadu oraz nadzoru i reform Izby Reprezentantów.

Ma ono wykazać, czy prezydent nadużył władzy, złamał przepisy prawa wyborczego, bądź też postąpił niewłaściwie, narażając bezpieczeństwo narodowe USA w relacjach z Kijowem, w których - według sygnalisty z CIA oraz kilku przesłuchanych świadków - miał naciskać na prezydenta Wołodomyra Zełenskiego, by uruchomił dwa śledztwa na Ukrainie. W ramach tej presji miał też wstrzymać wojskową pomoc dla tego państwa.

Prezydent USA uważa, że jego rozmowa z Zełenskim była "perfekcyjna", a śledztwo Demokratów uznaje za motywowane politycznie "polowanie na czarownice".

>>> Czytaj też: Europa jest za mało innowacyjna. Chiny i USA zostawiły ją daleko w tyle