Po raz pierwszy nietypowe dolegliwości spowodowane prawdopodobnie "atakami akustycznymi" amerykańscy dyplomaci zgłosili w 2016 roku na Kubie. Od tego czasu do takich incydentów dochodziło także w innych krajach, szacuje się że ucierpiało w nich ok. 40 urzędników. Większość przypadków dotyczy pracowników Departamentu Stanu lub CIA, którzy uskarżali się na zawroty głowy i bezsenność.

Tym razem istnieje podejrzenie, że ataki miały miejsce na terytorium USA - informuje CNN. Jeden z nich w pobliżu Białego Domu, którego ofiarą padł członek Narodowej Rady Bezpieczeństwa. Drugi w 2019 roku w Wirginii na przedmieściach Waszyngtonu, gdy urzędniczka Białego Domu wyprowadzała psa.

CNN podaje, że Pentagon na początku kwietnia o incydentach w aglomeracji Waszyngtonu powiadomił niektórych członków Senatu i Izby Reprezentantów. Zdaniem ministerstwa obrony USA za atakami może stać Rosja.

"Biały Dom ściśle współpracuje z ministerstwami i agencjami, by zająć się niewyjaśnionymi incydentami zdrowotnymi i zapewnić bezpieczeństwo Amerykanom służącym na całym świecie" - przekazał portalowi The Hill rzecznik Białego Domu. Dodał, że "zgłoszone incydenty nadal są oceniane", a "obecnie nie możemy podać ani potwierdzić konkretnych szczegółów".

Reklama

Do wspierania osób, które mogły zostać dotknięte takim atakiem CIA powołała specjalną grupę zadaniową. Jej działanie nadzorowane jest przez Departament Stanu.