Według zwolenników Nawalnego nowe sankcje powinny wykroczyć poza bogatych oligarchów i objąć urzędników rządowych i polityków średniego szczebla oraz osoby publiczne.

Amerykańskim kongresmenom przedstawiona została lista 6 tys. osób, które spełniają te kryteria. Wśród nich znaleźli się m.in. urzędnicy sektora obrony i bezpieczeństwa, pracownicy administracji państwowej, gubernatorowie, a nawet redaktorzy i kierownicy państwowych środków masowego przekazu.

Według Władimira Aszurkowa, dyrektora wykonawczego Fundacji Walki z Korupcją, powołanej przez Nawalnego, sankcje "to jeden z niewielu instrumentów dostępnych krajom zachodnim, aby wpływać na to, co się dzieje". "Uważamy, że polityka sankcji musi być bardziej zniuansowana" - powiedział Aszurkow.

Współpracownik Nawalnego wyjaśnił, że jednym z argumentów, przemawiających za kolejnymi restrykcjami i mającymi przekonać republikańskich kongresmenów jest to, że w przeciwieństwie do twardych kosztów sprzętu wojskowego sankcje nie pociągają za sobą bezpośrednich kosztów dla skarbu państwa, ani amerykańskich podatników.

Reklama

Jak pisze agencja AP, współpracownicy Nawalnego rozmawiali w tej sprawie m.in. z senatorem Jimem Rischem z Idaho, czołowym Republikaninem w komisji spraw zagranicznych, Republikaninem Marco Rubio z Florydy i kilkoma innymi politykami Partii Republikańskiej. Planują również spotkać się z urzędnikami Departamentu Stanu, ministerstwa sprawiedliwości i innych urzędów w Waszyngtonie.

AP przypomina, że wtrącony do łagru Nawalny niedawno opublikował długi wpis na Twitterze o potrzebie uchylenia przez amerykańskie platformy technologiczne, w tym Google'a i Facebooka, ograniczeń reklamy w Rosji, aby przywódcy rosyjskiej opozycji mieli narzędzie do przeciwdziałania państwowemu aparatowi komunikacyjnemu.

Nawalny wezwał prezydenta USA Joe Bidena i innych zachodnich przywódców "do pilnego znalezienia rozwiązania, by zmiażdżyć propagandę Putina przy użyciu reklamowej siły mediów społecznościowych".

"Nawet jeśli taka reklama jest kupowana za pełną cenę komercyjną, jej koszt będzie śmieszny w porównaniu z ceną tej wojny – napisał Nawalny. - Jeden Javelin kosztuje 230 tys. dolarów. Za te same pieniądze uzyskalibyśmy 200 mln wyświetleń reklam w różnych formatach i co najmniej 300 tys. kliknięć w linki lub co najmniej 8 mln wyświetleń filmu z prawdą o tym, co dzieje się na Ukrainie”.