Donald Trump nie był pierwszy

Donald Trump jest kolejnym amerykańskim prezydentem, który chce kupić Grenlandię. Jako pierwszy zastanawiał się nad tym prezydent Andrew Johnson. Najwyraźniej jednak zakup Alaski od Rosji w 1867 roku zaspokoił jego ambicje dotyczące przyłączania kolejnych stanów. Pomysł przejęcia Grenlandii ponownie pojawił się pod koniec II wojny światowej. Wówczas administracja prezydenta Harry’ego Trumana zaoferowała Danii 100 milionów dolarów za wyspę, podały duńskie media.

Baza lotnicza Pituffik zamiast aktu własności

Kolejna próba wykupu największej wyspy świata zakończyła się jedynie traktatem obronnym z 1951 roku, na mocy którego USA otrzymały w użytkowanie bazę lotniczą Pituffik, w północno-zachodniej Grenlandii. W tej najbardziej wysuniętej na północ placówce sił zbrojnych USA znajdują się systemy wczesnego ostrzegania przed pociskami balistycznymi. Kontrolują one najkrótszą drogę lotu rakiety z Rosji do Ameryki Północnej. Waszyngton z chęcią umieściłby jeszcze na Grenlandii radary monitorujące wody między wyspą, Islandią i Wielką Brytanią. Dzięki temu US Army miałaby pod kontrolą swoistą bramę morską, przez którą mogłyby przepłynąć rosyjskie okręty wojenne i atomowe okręty podwodne w drodze do Ameryki Północnej.

Surowce krytyczne, czyli złoża ziem rzadkich

Ale Grenlandia ma znaczenie nie tylko militarne, bowiem znajdują się w niej 25 z 34 minerałów uznanych przez Komisję Europejską za „surowce krytyczne”. Jak wykazały badania przeprowadzone w 2023 roku, na wyspie znajdują się znaczne ilości surowców wykorzystywanych w produkcji baterii, takich jak grafit i lit, oraz pierwiastki ziem rzadkich stosowane w pojazdach elektrycznych i turbinach wiatrowych. Grenlandia dysponuje również sporymi zasobami ropy naftowej i gazu, których wydobycie jest zakazane w związku z ochroną środowiska i sprzeciwem ze strony rdzennej ludności, Innuitów.

Z kim rozmawiał Trump?

Tak więc Trump jedynie idzie szlakiem przetartym przez swoich poprzedników, jednak bez większego powodzenia. W 2019 roku po raz pierwszy Grenlandia i Dania odrzuciły jego propozycję wykupu wyspy. W komentarzu dla CNN były premier Grenalndii, Kuupik V. Kleist powiedział, że Trump rozmawiał bardziej z obywatelami USA niż z Grenlandczykami. „Nie kupuje się po prostu kraju lub narodu” – dodał.

USA kontra Chiny. Chiny kontra USA

Grenlandia podobnie jak całą Arktyka mocno odczuwa kryzys klimatyczny. Wzrost średniej temperatury na świcie powoduje topnienie lodowców, które do niedawna uniemożliwiały eksploatację złóż znajdujących się pod nimi. Wyspa staje się łakomym kąskiem dla wysokorozwiniętych gospodarek, którym ciągle mało metali ziem rzadkich. Trump wyciągając rękę po te złoża, mógłby uniezależnić Stany Zjednoczone od dostaw z Chin, obecnie największego ich producenta. Jest to o tyle istotne, że Pekin jeszcze przed inauguracją prezydentury Trumpa zapowiedział możliwość ograniczenia eksportu kluczowych minerałów i związanych z nimi technologii.

Decyzja w rękach Grenlandczyków

Grenlandia jest finansowo zależna od Danii, która co roku zasila budżet wyspy kwotą 0,5-1 miliarda euro. Mimo tego, że miejscowy rząd stara się zdywersyfikować źródła dochodów, chociażby przez rozwój turystyki (od listopada na wyspie działa nowe lotnisko w stolicy, Nuuk), to nadal podstawą jej gospodarki jest rybołówstwo i eksport ryb. I chociaż od dawna Grenlandczycy przebąkują o potrzebie zbliżenia gospodarczego z USA, to jest raczej mało prawdopodobne, żeby zdecydowali się przyjąć propozycję Trumpa. Również duńscy politycy bardzo sceptycznie oceniają możliwość przejścia Grenlandii pod amerykańską kuratelę. Premier Mette Frederiksen zapytana o możliwość bliższej współpracy Grenlandii z USA, zwróciła uwagę na fakt, że „Grenlandczycy są narodem, to jest ich kraj i tylko Grenlandia może decydować i definiować przyszłość Grenlandii”.