Jak poinformowała na rozpoczęciu posiedzenia szefowa komisji transportu europarlamentu Karima Delli (Zieloni), głosowanie w sprawie 1 600 poprawek ma potrwać około czterech godzin. Taka liczba zaproponowanych zmian do tekstu spowodowała, że szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani zgodził się przenieść głosowanie nad pakietem z sesji plenarnej na komisję.

Polscy europosłowie, którym zależy na tym, by przepisy w niekorzystnym dla polskich firm kształcie nie zostały przyjęte przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, starają się używać różnych wybiegów formalnych, by opóźnić całą sprawę. Na początku posiedzenia komisji Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (EKR), w skład których wchodzą europosłowie PiS, złożyli niosek o odroczenie głosowania w komisji. Ten został jednak odrzucony większością głosów. "Nie ma żadnej debaty. Mamy cztery godziny głosowań" - oznajmiła szefowa komisji.

Propozycje nowych regulacji, które zakładają objęcie przewoźników drogowych przepisami o delegowaniu pracowników, wzbudzają wiele kontrowersji w UE. Polska, a także inne kraje naszego regionu, które sprzeciwiają się tym rozwiązaniom, wskazują na ich protekcjonistyczny charakter.

Na początku stycznia w komisji transportu odrzucone zostało sprawozdanie europosłanki Merji Kyllonen. Zakładało ono wyłączenie z przepisów o delegowaniu tzw. przewozów bilateralnych (z kraju, w którym mieści się siedziba firmy, do innego państwa). Dla polskich przewoźników ważna była jednak przede wszystkim zawarta w tym sprawozdaniu propozycja objęcia delegowaniem transportu międzynarodowego, czyli między dwoma krajami, w których nie znajduje się siedziba firmy transportowej. Na tym europejskim rynku aktywnie działają polskie firmy. Teraz możliwy jest powrót tych rozwiązań.

Reklama

Przegłosowanie poprawek przez komisję transportu otworzy drzwi do tego, by cały Parlament Europejski zajął się tą sprawą jeszcze w tym tygodniu.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)