Bresch podał w piątek w Poznaniu, że w przypadku obu inwestycji można mówić o ok. półrocznym opóźnieniu. Zapewnił, że w tej chwili priorytetem jest zapewnienie pieniędzy podwykonawcom, PKP PLK jest jednak gotowe na jak najszybsze wprowadzenie na budowę wykonawcy – dotychczasowego lub nowego.

"Zorganizowaliśmy grupę specjalną, która od strony formalnej i finansowej organizuje możliwość wypłaty pieniędzy podwykonawcom. Po kilku dniach pracy tego zespołu udało nam się wypłacić już 14 mln zł podwykonawcom w Lublinie - to jest informacja na wczoraj, dzisiaj pewnie też przekażemy informację, że kolejne pieniądze zostały przekazane” – powiedział Arnold Bresch.

W czwartek PKP PLK podało, że w przypadku kontraktu realizowanego na linii Poznań - Wrocław, zaległości wobec podwykonawców to ok. 10 mln zł, z czego 3 mln zł już wypłacono. W przypadku drugiego kontraktu zaległości na razie szacowane są na 45 mln zł.

Bresch podkreślił, że według zawartej umowy, firma Astaldi jest nadal zobowiązana wykonywać prace na obu liniach.

Reklama

"Dzisiaj mija wyznaczony przez nas dwudniowy termin. Nasze zespoły są na budowie, weryfikujemy, czy prace są realizowane i zależności od tego jaki będzie efekt tego naszego wyzwania, mamy gotowe warianty działań. Chodzi o to, żeby jak najszybciej wprowadzić wykonawcę z powrotem na budowę - czy Astaldi, czy kogoś nowego” - powiedział.

"Mamy co najmniej dwa albo trzy sposoby postępowania na najbliższy czas. Nie chcę mówić o szczegółach, bo w tej chwili wiąże nas umowa z Astaldi. Wiemy też, że firma szykuje się do sporu sądowego, te deklaracje, które teraz by padły, mogłyby być odbierane na przykład jako zła intencja zamawiającego” - dodał.

Pytany o stan prac na obu liniach wyjaśnił, że "w okolicach Leszna sytuacja jest stosunkowo prosta" w porównaniu z drugim kontraktem. "Pod Lublinem mamy rozebraną linię, nie ma w ogóle możliwości przejazdu pociągów" - powiedział. W Wielkopolsce, w miejscu prowadzonych prac, jest rozebrany jeden tor i istnieje możliwość przejazdu pociągów.

We wtorek media podały, firma Astaldi ma kłopoty finansowe. Na początku tygodnia ministerstwo infrastruktury potwierdziło, że w ub. tygodniu Astaldi przysłało do PKP PLK informację o wygaśnięciu umowy.

"Dostaliśmy pismo, w którym firma jednostronnie stwierdza, że nie jest zobowiązana do realizacji umowy. My się z tym oczywiście nie zgodziliśmy. Firma została wezwana do podjęcia pracy na obu tych kontraktach i czekamy na jej reakcję" - poinformował w piątek wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel.

"Podtrzymujemy naszą deklarację związaną z tym, aby podwykonawcy w trybie jak najszybszym gromadzili dokumenty, porządkowali je dostarczali je do inżyniera kontraktu. Zespół, który nad tym pracuje został wzmocniony o kolejne osoby, żeby ten proces był dynamiczny i szybki" - dodał.

Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zapewnił w piątek, że sytuacja związana z Astaldi jest monitorowana "z godziny na godzinę". "Obserwujemy co dzieje się w relacjach na kontraktach kolejowych, ale także na kontraktach drogowych. Naszym celem jest przede wszystkim zabezpieczenie podwykonawców, aby nie dopuścić do sytuacji, że zostaną pozostawieni na wiele tygodni czy miesięcy, jak to kiedyś bywało, samym sobie"- powiedział.

Włoska firma Astaldi na skraju bankructwa. W Polsce buduje linie kolejowe, metro i Zakopiankę