Jak zaznaczył Bogdanowicz, z 350 tysięcy kierowców zatrudnionych w polskich firmach transportu międzynarodowego, 110 tysięcy to obywatele Ukrainy. "Z informacji przekazywanych nam przez firmy transportowe, już dzień po tym jak Rosja zaatakowała Ukrainę, pierwsi ukraińscy kierowcy zgłaszali chęć powrotu do kraju".

W jego ocenie, to dopiero początek. "Po pierwsze, ta wojna trwa i wygląda na to, że długo się nie skończy. Po drugie wielu ukraińskich kierowców zanim wyjedzie, chcą ściągnąć swoich bliskich do Polski, ulokować ich w bezpiecznych miejscach i dopiero wtedy wrócić do swojej ojczyzny walczyć z okupantem" - powiedział Bogdanowicz.

Według eksperta, poza dramatem wojny u naszych sąsiadów, to również dramatyczna sytuacja dla naszych firm, bo ubytku tylu pracowników nie da się uzupełnić. "Zwłaszcza, że to właśnie ukraińscy kierowcy ratowali branże przed dramatycznym brakiem polskich pracowników" - zauważył.

24 lutego br. Rosja napadła na Ukrainę. Od tego dnia, funkcjonariusze Straży Granicznej odprawili na przejściach granicznych prawie 1,6 mln osób, które wyjechały z Ukrainy do Polski.

Reklama