ROZMOWA
MICHAŁ DUSZCZYK:
Komisja Europejska w grudniu wprowadza nowy system certyfikowania biopaliw, który ma przyczynić się do redukcji emisji gazów cieplarnianych przez bioproducentów oraz ograniczenia procederu pozyskiwania biokomponentów z roślin rosnących np. na obszarach chronionych. Czy te rozwiązania nie spowodują drastycznego ograniczenia importu do UE tanich biokomponentów np. z Ameryki Południowej?
TOMASZ PAŃCZYSZYN*:
Reklama
To rozwiązania dobre przede wszystkim z punktu widzenia ochrony środowiska. Biopaliwa nie zastąpią oczywiście w 100 proc. paliw kopalnych, ale są krokiem ku bardziej cywilizowanym nośnikom energii, mniej szkodzącym środowisku naturalnemu. Dotychczasowa polityka rozwoju biopaliw w Unii Europejskiej koncentrowała się niestety przede wszystkim na wyznaczaniu określonych poziomów udziału biopaliw w całkowitym zużyciu energii. Była nastawiona na ilość, a nie na jakość. Mówiąc o jakości, mam na myśli to, że UE nie zwracała uwagi na to, z jakich surowców te biopaliwa są produkowane oraz jak przy ich produkcji wytwórca odnosi się do kwestii środowiskowych. Tymczasem wiele raportów pokazuje, że środowisko naturalne w krajach trzeciego świata, takich jak: Indie, Pakistan, Argentyna czy Brazylia, jest nadmiernie eksploatowane. Produkcja biomasy na potrzeby biopaliw w niektórych krajach poza Unią Europejską powoduje, iż zbyt często z pominięciem prawa przeznacza się określone grunty o dużej bioróżnorodności pod uprawy, niszczy lasy tropikalne czy wręcz wkracza na obszary prawnie chronione.
Import z takich miejsc zostanie więc ograniczony?
Zapewne taka będzie konsekwencja wprowadzenia nowych przepisów, ale tylko pod warunkiem, że wszystkie kraje członkowskie będą je skutecznie wdrażać, a następnie monitorować. Europa przez rozwój polityki biopaliwowej, stała się jednym z głównych importerów biokomponentów na świecie, niestety jak dotąd bezkrytycznym. Konsumenci w UE nie wiedzą, z czego i jak te biokomponenty są produkowane. Tymczasem mamy moralne prawo bronić się przed zalewem surowca, co prawda tańszego niż w UE – choć często w wyniku stosowania dopłat eksportowych i szeregu innych finansowych zachęt – przy którego produkcji dokonuje się więcej szkód dla środowiska oraz nie są przestrzegane podstawowe zasady dotyczące zabezpieczenia społecznego pracowników.
Pomysłem na to jest właśnie wprowadzenie kryteriów zrównoważonego rozwoju połączone z weryfikacją tychże surowców.
Jak nowe regulacje mogą zmienić rynek biopaliw w Europie?
Europejscy producenci w tym w szczególności producenci rolni spełniający szereg wymogów w zakresie Dobrej Praktyki Rolnej czy zasad cross compliance (Zasada Wzajemnej Zgodności) nie będą mieć żadnego problemu z uzyskaniem świadectw jakości. Nie oznacza to jednak, że UE zakazuje wprost importu takich biopaliw. Nadal będzie można sprowadzać tego typu surowiec, jednak jeśli nie będzie on posiadał certyfikatu zrównoważonego rozwoju, kraje członkowskie Wspólnoty nie będą mogły zaliczyć go do wykorzystania w ramach Narodowych Celów Wskaźnikowych. W efekcie import takich biokomponentów będzie nieopłacalny.
Zresztą import na obecną skalę i tak nie jest konieczny. W Europie nie mamy problemów z zaopatrzeniem w biomasę. Wiele raportów, m.in. Renewable Energy Association, wskazuje, że do roku 2020 Europa we własnym zakresie jest w stanie zaspokoić 80 proc. zapotrzebowania na biokomponenty.
Otwiera się więc szansa dla polskich producentów biokomponentów?
Na tę sprawę należy spojrzeć w kontekście globalnym. To jest przede wszystkim szansa dla europejskich producentów i dla wspólnotowych rynków rolnych. To szansa więc dla tych wszystkich, którzy dzisiaj przegrywają nierówną konkurencję np. z tanim, brazylijskim etanolem z trzciny cukrowej czy estrami na bazie oleju sojowego z Argentyny.
A skala problemu jest ogromna. Import do Europy biokomponentów w 2009 roku wyniósł ponad 3 mln ton. To gigantyczne ilości. Nadmienię, iż w Polsce mamy do czynienia z ponad 50-proc. udziałem biokomponentów pochodzenia zagranicznego i na dobrą sprawę nikt nie jest w stanie precyzyjnie określić źródła pochodzenia tych paliw.
Czy nowe regulacje unijne poprzez ograniczenie taniego importu i konieczność finansowania systemu certyfikacji biokomponentów wpłyną na wzrost kosztów produkcji paliw w Europie, a w efekcie podwyżki cen na stacjach?
Generalnie w najbliższej przyszłości ceny nośników energii, a zwłaszcza paliw kopalnych, które będą z czasem się wyczerpywać, wzrosną. Dlatego szukamy nowych, czystych źródeł energii, emitujących mniej CO2.
Nie jestem jednak przekonany, czy nowe regulacje w zakresie certyfikacji biopaliw przyczynią się bezpośrednio do wzrostu cen paliw zawierających biokomponenty. Koszty zarówno biokomponentów, jak i paliw mineralnych to wypadkowa wielu zmiennych, głównie cen surowca, kursów walut, sytuacji międzynarodowej, czy decyzji OPEC, a przez to relacje pomiędzy tymi paliwami w skali roku kształtują się bardzo różnie. Nie ma jednak wątpliwości, że notowania cen ropy będą się pięły w górę, co jest korzystne w kontekście wykorzystywania biopaliw. Proszę również pamiętać, iż producenci paliw stosujący biokomponenty korzystają z ulgi akcyzowej na poziomie kilku groszy na litrze paliwa.
*Tomasz Pańczyszyn
dyrektor generalny Krajowej Izby Biopaliw