W 2016 r. mieliśmy rekordową nadwyżkę w handlu zagranicznym. Mimo to liczba krajów, z którymi jesteśmy na plusie, już od kilku lat się nie zwiększa.

W pierwszych jedenastu miesiącach minionego roku polski eksport był większy od importu o 18,9 mld zł – podawał niedawno Główny Urząd Statystyczny. W 2015 r., kiedy mieliśmy pierwszą od wielu lat nadwyżkę – wyniosła ona niecałe 9,9 mld zł. Jednak jeśli spojrzeć na liczbę krajów, z którymi jesteśmy na plusie w obrotach towarowych, to pozostaje ona na takim samym poziomie: od 2014 r. dotyczy to 141 krajów i obcych terytoriów.

O tym, że najlepsze lata dla eksportu mamy za sobą, mogą świadczyć dwie kolejne statystyki.

W 2016 r. pierwszy raz spadła liczba krajów, z którymi obroty dawały nam co najmniej 100 mln zł nadwyżki. W 2011 r. było ich 47, w 2015 r. 64, a w ubiegłym roku – 54 (pod uwagę bierzemy dane za pierwszych dziesięć miesięcy minionego roku).

Pierwszy raz, przynajmniej od 2010 r., zmniejszyła się także liczba krajów, w przypadku których nasza nadwyżka stanowiła co najmniej 10 proc. eksportu. I pod tym względem najlepszy wynik przyniósł 2015 r. – takich krajów było 135. W roku ubiegłym o dwa mniej.

Reklama

Z kim nadwyżka w handlu?

Najlepiej idzie nam handel z Niemcami. Nadwyżka w obrotach z zachodnim sąsiadem od stycznia do października minionego roku przekroczyła 29 mld zł, co oznacza, że w całym roku mogła zbliżyć się do 35 mld zł. W 2015 r. wynosiła 33 mld.

Na drugim miejscu jest Wielka Brytania, w handlu z którą po 10 miesiącach 2016 r. mamy 26,7 mld z nadwyżki. Tu również są duże szanse na najlepszy wynik w historii. Niewiadomą jest na razie to, czy i w jaki sposób skala obrotów z firmami na Wyspach zmienią się w konsekwencji wyjścia Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej.

W pierwszych 10 miesiącach 2016 r. granicę 20 mld zł nadwyżki w obrotach towarowych przekroczyliśmy jeszcze w handlu z Czechami.

W sumie w obrotach z krajami europejskimi polskie przedsiębiorstwa wypracowały od stycznia do października minionego roku 127,4 mld zł nadwyżki. Została ona jednak w dużej mierze skonsumowana przez deficyt w handlu z Azją, który wyniósł w tym czasie 110,6 mld zł.

Z kim największy deficyt handlowy?

Najgorszy wynik przyniosły nasze obroty z Chinami – na koniec października ujemne saldo wynosiło niemal 71,3 mld zł. Korei Południowej „dopłaciliśmy” 9,2 mld zł, a Japonii – 7,5 mld zł.

Na drugim miejscu pod względem wysokości notowanego przez nas deficytu handlowego jest Rosja. W pierwszych dziesięciu miesiącach 2016 r. wyniósł on 18,4 mld zł. Możliwe jednak, że będzie to… wyjątkowo dobry wynik. W 2015 r. nasz deficyt w obrotach z Rosją przekraczał 32,3 mld zł, a w 2012 r. zbliżał się do 59 mld zł. Poprawa to efekt tańszych surowców energetycznych, a także poszukiwania innych dostawców ropy czy gazu.

Z jakimi krajami udało nam się w minionym roku wypracować pierwszy raz nadwyżkę handlową? W Europie są to Finlandia i Słowenia. W handlu z tym pierwszym krajem znaczące deficyty notowaliśmy kilka lat temu, gdy dużą popularnością cieszyły się u nas telefony produkowane przez Nokię. Słabiej poszło na rynku azjatyckim. Pierwszy od 2009 r. deficyt mieliśmy w handlu z Turcją. Dywersyfikacja źródeł surowców, która pomogła nam w obrotach z Rosją, kosztowała nas pojawieniem się ujemnego salda w wymianie towarowej z Katarem. I to od razu na niemal 600 mln zł.