Już na początku pracy na stanowisku szefowej urzędu rzecznika finansowego Aleksandra Wiktorow znalazła się w centrum uwagi. Ustawa, na mocy której kierowanej przez nią instytucji powierzona została ochrona klientów działających w kraju instytucji finansowych, weszła w życie w październiku 2015 r. Kilka miesięcy wcześniej Szwajcarski Bank Narodowy przestał bronić swojej waluty przed nadmiernym umocnieniem.
Skok kursu franka powyżej poziomu 4 zł spowodował zaostrzenie konfliktu między bankami i ich klientami, którzy kredyty zaciągnięte w szwajcarskiej walucie przeznaczyli na kupno nieruchomości. Rzecznik finansowy stanął w obronie kredytobiorców. W opublikowanym na początku czerwca ub.r. raporcie nie tylko zakwestionował ustalanie przez zarządy banków oprocentowania kredytów i kursów walut, po jakich zadłużeni spłacali swoje zobowiązania, czy wysokość spreadów (to różnica między kursem kupna i sprzedaży walut), ale także sam mechanizm uaktualniania kapitału kredytu na podstawie kursu waluty.
– Rzecznik finansowy podkreśla w swoich wystąpieniach i opiniach do aktów prawnych, że jest za wszelkimi rozwiązaniami korzystnymi dla klientów instytucji finansowych. I to jest słuszne. Ale wzajemne interesy poszczególnych grup klientów mogą być sprzeczne. Wydaje się, że rzecznik finansowy powinien brać to pod uwagę i analizować konsekwencje swoich decyzji pod kątem wpływu na cały rynek – zwraca uwagę Tomasz Ostrowski, prawnik z kancelarii Sobolewski-Hajbert, Ostrowski, Rajczakowski.
Gdyby – jak sugeruje raport rzecznika – umowy kredytów walutowych były zawarte niezgodnie z prawem, konsekwencją byłby chaos w systemie finansowym, którego skutki trudno sobie wyobrazić. Liczone w dziesiątkach miliardów złotych straty sektora bankowego odbiłyby się w negatywny sposób na milionach klientów instytucji finansowych, którzy w bankach mają nie tylko zaciągnięte kredyty, ale także zdeponowane oszczędności. Niekoniecznie poprawiłaby się także sytuacja niecałego miliona kredytobiorców walutowych – część z nich mogłaby być zmuszona do natychmiastowej spłaty zadłużenia. – Nikt dziś nie kwestionuje, że wskazane w naszym raporcie arbitralne ustalanie przez banki warunków umów kredytowych to w większości klauzule niedozwolone. Natomiast jeśli chodzi o samą istotę kredytów walutowych, przedstawiliśmy nasz pogląd. On nie jest jedyny, a ostateczna decyzja należy do niezawisłych sądów – mówi Aleksandra Wiktorow.
Reklama
Dodaje, że postrzeganie jej urzędu jako instytucji, która w sposób jednoznaczny opowiada się po stronie kredytobiorców walutowych i zajmuje się głównie tą grupą klientów, jest nieuprawnione. Do biura rzecznika trafia mniej więcej tyle samo spraw związanych z kredytami walutowymi i złotowymi. Ale zarazem Wiktorow przyznaje, że w najbliższym czasie spodziewa się istotnego wzrostu wniosków o interwencję ze strony zadłużonych w walutach obcych. Taka będzie konsekwencja wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, w której lider rządzącego PiS zasugerował, że zadłużeni w walutach obcych nie mogą liczyć na ustawową konwersję swoich zobowiązań na złote i roszczeń dochodzić powinni w sądach.
– Nie jest tak, że automatycznie w każdej sprawie stajemy po stronie klientów instytucji finansowych. Jeśli uważamy, że klient nie ma racji, nie podejmujemy interwencji – zastrzega Wiktorow.
Na wyroki, które zapadają w sądach, rzecznik finansowy pośrednio ma znaczny wpływ. Na wniosek jednej ze stron lub samego sądu urząd może przedstawić istotny pogląd w sprawie, w którym wypowiada się na temat rozpatrywanego problemu. Jak pokazuje analiza wyroków z lat 2013–2015 w sprawach tzw. polisolokat, w przypadku przedstawienia przez rzecznika istotnego poglądu ponad 80 proc. rozstrzygnięć zapadało na korzyść klientów. W przypadku kredytów walutowych bazą do wydawania istotnych poglądów w konkretnych sprawach jest zeszłoroczny raport. Dla zadłużonych we frankach, którzy o poprawę swojej sytuacji walczą z bankami w sądach, występowanie o przedstawienie takiego poglądu stało się punktem obowiązkowym. Według prawników zaangażowanych po stronie klientów po publikacji raportu linia orzecznictwa zaczęła się przełamywać – wcześniej sądy częściej wydawały wyroki korzystne dla banków, obecnie częściej biorą stronę kredytobiorców walutowych. – Jest za wcześnie na takie wnioski. Linia orzecznictwa dopiero się kształtuje, większość wyroków w tej sprawie to rozstrzygnięcia na poziomie pierwszej instancji – ocenia Tomasz Ostrowski. Jego kancelaria nie bierze udziału w procesach dotyczących kredytów walutowych.
Aleksandra Wiktorow kieruje urzędem od 2011 r. Wcześniej instytucja funkcjonowała jako rzecznik ubezpieczonych. To pracy jej zespołu ubezpieczeni zawdzięczają m.in. to, że mogą bez kłopotów korzystać z samochodów zastępczych czy mają prawo do refundacji kosztów leczenia w prywatnych placówkach. – Jeśli chodzi o relacje klientów z instytucjami, to rynek ten jest w niektórych rodzajach ubezpieczeń – np. odpowiedzialności cywilnej kierowców – uporządkowany, a w innych jest bliski tego stanu – ocenia Wiktorow.
Jak podkreśla, w przeszłości firmy ubezpieczeniowe nie były skłonne do porozumienia z klientami, bo wychodziły z założenia, że tylko niewielka ich część będzie skłonna dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Działalność rzecznik znacznie jednak podniosła poziom świadomości klientów i tym samym skłoniła ubezpieczycieli do bardziej ugodowej postawy.
Relacje klientów z instytucjami na rynku bankowym i kapitałowym rzecznik dopiero zaczyna porządkować. Ale pierwsze wymierne efekty już są – wydane przez instytucję istotne poglądy sprawiły, że krajowe biura maklerskie przestały domagać się spłaty zobowiązań od klientów, którzy po gwałtownym umocnieniu franka szwajcarskiego w lutym 2015 r. ponieśli straty znacznie przekraczające wartość ich rachunków. Chodziło jednak o kwoty wyrażone co najwyżej w milionach złotych, bez znaczenia dla systemu finansowego. Kwestia kredytów walutowych ma zupełnie inny kaliber.
– Współczuję kredytobiorcom walutowym, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji. Ale muszą mieć świadomość, że rozstrzygnięcia w ich sprawie nie mogą spowodować, że znajdą się w lepszej sytuacji niż osoby zadłużone w złotych – mówi Wiktorow.
OPINIA: Za wcześnie na ocenę
Krzysztof Pietraszkiewicz prezes Związku Banków Polskich
Instytucja rzecznika finansowego, która kontynuuje wcześniejszą pracę rzecznika ubezpieczonych, rozpoczęła działalność w niełatwych okolicznościach. Mam na myśli mnogość spraw, z którymi musiał się rzecznik zmierzyć, ogrom zmian regulacyjnych w sektorze finansowym i nieprecyzyjność ustawy regulującej działalność tej instytucji. Rzecznik finansowy łączy w sobie funkcje o charakterze opiniodawczym, doradczym, a także rozstrzygającym. To nie jest rozwiązanie optymalne. Na kompleksową ocenę działalności tej instytucji jest jednak za wcześnie. Nie jest tajemnicą, że niektóre stanowiska rzecznika – np. w kwestii kredytów walutowych – budziły nasze wątpliwości, bo według ZBP były przedstawiane zbyt pochopnie, bez pogłębionej analizy stanu faktycznego, jak również bez analizy orzecznictwa sądów powszechnych i doktryny prawa dalekosiężnych ich skutków. W kwestiach tak skomplikowanych, a jednocześnie tak istotnych zarówno dla klientów, banków, jak i z makroekonomicznego punktu widzenia można od rzecznika oczekiwać bardziej wyważonych poglądów. Inaczej można nieświadomie doprowadzić do rozbudzenia nadmiernych oczekiwań klientów instytucji finansowych czy wprowadzać ich w błąd. Ale składam to na karb tego, że raport powstawał w bardzo zmiennym otoczeniu regulacyjnym, w fazie organizowania się biura rzecznika, pod silną presją społeczną i polityczną. Jeśli chodzi o bieżące współdziałanie, wymianę poglądów i skłonność do szukania rozwiązań, to otwartość urzędników biura rzecznika jest na wysokim poziomie. Rzecznik finansowy jest istotną instytucją dla całego sektora bankowego. Traktując jako priorytet dobro konsumentów, mamy nadzieję, że współpraca z rzecznikiem będzie rozwijała się z pożytkiem dla gospodarki i polskich obywateli.