Prezydent zaczął przemówienie po angielsku, po czym przeszedł na francuski. Nawet przychylnie nastawieni do Macrona komentatorzy zauważyli sprzeczności między dwiema częściami wypowiedzi.

W tekście "Lost in Translation" darmowa gazeta "20 Minutes" pisze o prezydenckim "pokazie ekwilibrystyki" słownej i cytuje przeczące sobie zdania z angielskiego i francuskiego tekstu przemówienia.

Inni komentatorzy twierdzą, że Macron nie potrafił połączyć w sposób spójny roli promotora Francji, jako raju dla inwestorów, i ambicji przywódcy, troszczącego się o przyszłość ludzkości.

"Aby nie dopuścić by +nacjonaliści+ wygrali wybory, Emmanuel Macron zaproponował +odnowienie prawdziwego kontraktu społecznego+ między rządami a przedsiębiorstwami. Mówiąc o +wspólnych dobrach+, których wszyscy muszą bronić, wezwał międzynarodowe koncerny, by przyczyniły się do tego, aby wzrost gospodarczy był synonimem rozwoju dla wszystkich, a nie tylko dla niewielu" – pisze wysłannik "Le Monde", streszczając wywód prezydenta.

Reklama

Po czym gazeta zastanawia się, czy Macron mógł być przekonujący, gdy wzywał, by zaprzestać ograniczania praw socjalnych, zaraz po tym, jak chlubił się dokonanym przez siebie "uelastycznieniem prawa pracy" we Francji.

Jedynie komentator ekonomicznego dziennika "La Tribune" zauważył, że w Davos prezydent Francji "powrócił do pomysłu Unii różnych prędkości". "Oprócz kalendarza na rok 2018 w sprawach Europy energetycznej, obrony, cyfryzacji i imigracji, Macron pragnie, aby określona została +strategia na dziesięciolecie+. I powiedział, nie owijając w bawełnę, że +naiwnością byłoby sądzić, iż da się to zrobić w gronie 27 państw+" – pisze "La Tribune".

W wiadomościach telewizyjnych i dziennikach radiowych wielokrotnie powtarzano wypowiedzianą w Davos przez Macrona formułkę o "powrocie Francji do serca Europy". Sprawozdawcy starali się potwierdzić swój zachwyt nad wystąpieniem Macrona, przywołując wypowiedzi osobistości międzynarodowych, w tym byłego sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego.

Opozycja prawicowa podkreśla tymczasem brak treści i lewicowe skłonności prezydenta, a lewicowa zarzuca mu, że znów okazał pogardę "szaremu człowiekowi" i gotowość do zrobienia wszystkiego dla "wielkiego kapitału".

Senatorka z centroprawicowej partii Republikanie Sophie Primas w wywiadzie radiowym wyraziła zdziwienie określeniem o "powrocie Francji", która według niej "nigdy nie wyszła z gry międzynarodowej". "Nie przekonuje mnie, że w ciągu sześciu miesięcy pan Macron zrewolucjonizował miejsce Francji w świecie" – dodała. Odnalazłszy "dobre pomysły" w przemówieniu prezydenta w Davos, senatorka wyraziła rozczarowanie, że "nie realizował ich, będąc ministrem gospodarki (w socjalistycznym rządzie) prezydenta Francois Hollande’a".

Deputowany Republikanów Eric Diard uznał, że "słowa nie wystarczą, teraz kolej na działanie". Dodał, że wewnętrzne sprzeczności przemówienia prezydenta "nie wróżą niczego dobrego". Inni politycy prawicowi zarzucali Macronowi "lewicową ułudę".

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)